środa, 11 stycznia 2012

Wiewiórki

Tak jak w Anglii, wiewiórki w Waszyngtonie nie wyglądają jak nasze rude Basie. My spotkaliśmy na swojej drodze wiewiórki różnych kolorów, szare, białe i czarne. Takiej naszej polskiej jednak ani widu ani słychu. Zwierzątka te głównie spotykamy w dużych miastach gdzie biegają sobie zupełnie nie spłoszone obecnością człowieka. Jest ich naprawdę dużo i są urocze;-)




Wiewiórka 'agentka'. Kiedy usiadłam na ławce jakiś czas jeszcze tkwiła pod spodem, potem wyszła i spokojnie odkicała.


Kupiliśmy sobie mieszankę orzechów i leniwie usiedliśmy na trawie przed Kapitolem. Mogliśmy to zrobić nie obawiając się ubrudzenia psimi odchodami, ponieważ w USA każdy sprząta po swoim pupilu bez wyjątków. Wszystkie trawniki są zadbane i czyste i nie ma obaw wejścia  'minę'. 
Otoczyły nas wiewiórki, było ich około sześciu. Najpierw rzucałam orzeszki daleko od siebie i wtedy walczyły o niego, później podchodziły po smakołyk bardzo blisko.






W naszej wiejskiej okolicy żyło bardzo dużo innych zwierząt. Na co dzień jadąc rowerami mijaliśmy króliki ukryte w trawie, czasami po polu golfowym przechadzała się dumnie sarna. Widzieliśmy także sępy ale skąd się wzięły na osiedlu nie mam pojęcia.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz