Jednym z wielu muzeów, które odwiedziliśmy, było Smithsonian Museum of Natural History. Mieści się ono w wielkim gmachu przy National Mall i zajmuje trzy kondygnacje. Jest to najczęściej odwiedzane Smithsonian Museum, w 2009 roku odwiedziło je 7.4 miliona zwiedzających.
Jeden z posągów z Wyspy Wielkanocnej.
Najstarsze odnalezione koło.
Można podziwiać tam stałe ekspozycje takie jak Hall of Geology, Gems and Minerals, w której znajduje się największy na świecie kolorowy diament Hope, 35 tysięcy meteorytów i wiele innych pięknych kamieni. (Odsyłam do strony muzeum: link)
Kolejną salą wystawową jest Hall of Human Orgins, gdzie skompletowane są ludzkie szkielety i pokazana ewolucja człowieka.
Kto by pomyślał, że jesteśmy w 60% bananami?
Wspólnie stwierdziliśmy, że nasi współlokatorzy byli na etapie "Communicating with symbols"...
Mamy też Dinosaurs/ Hall of Paleobiology gdzie zobaczyliśmy prawdziwe szkielety dinków. Z jednym chciałam się zaprzyjaźnić, ale mnie nie polubił.
Kamil próbował zamienić się w tyranozaura (wiecie, że one ponoć były wegetarianami? modnie teraz).
Moje pierwsze nieufne podejście do zwierza.
Nie chciał buziaka.
Raptor style.
Walka na szczęki z tyranozaurem (a właściwie tylko jego głową)
Znalazłam Mańka;-)
Idąc dalej mamy salę ssaków i salę oceanów, czyli dla każdego coś dobrego.
Duże wrażenie zrobiła na mnie projekcja jakiegoś filmu o Ziemi, w okrągłym pomieszczeniu na środku była kula i obraz był wyświetlany na nią, więc było to najlepsze 3D jakie widziałam;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz