środa, 4 stycznia 2012

Premier Olympics 2010

Nasza firma co roku organizuje 'olimpiadę' dla swoich ratowników. Biorą w niej udział drużyny złożone z supervisora i 4 podległych mu ratowników. Oczywiście każdy może przyjechać na zawody i kibicować jeśli nie bierze udziału w żadnej konkurencji.


Zgłosiliśmy się natychmiast, bo każda możliwość wyrwania się z Ashburn była dla nas dużym urozmaiceniem. Problem polegał na tym, że basen na którym odbywała się cała impreza był dosyć daleko, a zawody zaczynały się, jeśli dobrze pamiętam, o 5 nad ranem. W sam raz aby Ci, co tego dnia pracują (czyli my też), zdążyli otworzyć baseny na czas. Daliśmy jednak radę obudzić się tak wcześnie i dojechać naszą Hondą.
W zawodach brali udział Kamil, Łukasz, Piotrek i Oskar. Mnie pozostało wiernie im kibicować. Dostaliśmy śniadanko złożone z pączków i kawy i zaczęło się ściganie.

Pierwszą konkurencją było 'Rescue Tube Race'. Polegało na przepłynięciu z czerwoną tubą (do ratowania ludzi;-)) jednej długości basenu. Z naszej drużyny wystartował Piotrek i wygrał (albo zajął wysokie miejsce w czołówce, znów pamięć mnie zawodzi).

Kolejnym wyzwaniem był "Passive Victim Rescue" czyli dopłynięcie i odholowanie z powrotem teoretycznie nieprzytomnej osoby. Holowany był zawsze członek drużyny, więc większość pomagała płynąć ratownikowi;-)
Trzecią konkurencją było "Sweatshirt Relay". Po dwóch ratowników z każdej drużyny stało na przeciwległych końcach basenu i zadaniem ich było przepłynąć basen w sztafecie. Trudność polegała na tym, że każdy z nich musiał płynąć w szerokiej bluzie bardzo krępującej ruchy. Zadaniem dla drużyny pozostającej na brzegu było ściągnięcie bluzy z pływaka i założenie jej na kolejną osobę. Dużo śmiechu i wody dookoła zapewnione!

Były też osobne zmagania dla supervisorów. "Supervisor Paddle Boat Race", bo o tym mowa to była koronna konkurencja naszego przełożonego. Miał on opracowaną specjalną technikę wybicia na starcie czym zyskiwał dużą przewagę nad rywalami i w konsekwencji wygrał na czasy ze wszystkimi (a startowało około 14 drużyn!)


Ostatnie na liście "Deep Water Rescue". Jeden z organizatorów nurkował na 10stóp (około 3 metry) i jeden z zawodników miał go z wody wyciągnąć na powierzchnię, doholować do ściany basenu i przekazać dwóm kolejnym ratownikom, którzy na desce wyciągali topielca z wody. Nie poszło nam najlepiej czasowo, ale technicznie wyszliśmy najlepiej. W porównaniu z ekipami, które podczas holowania dusiły swoją ofiarę parę sekund dłużej naprawdę nie robi wielkiej różnicy;-) Tak czy inaczej przegraliśmy (po polsku : oni przegrali) z kretesem. Ponoć jeszcze przed tą konkurencją mieliśmy szanse na wygraną w klasyfikacji ogólnej, ale przecież zwycięstwo się nie liczy, prawda?;-)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz