Wymęczeni podróżą padliśmy dosyć wcześnie spać, aby następnego dnia rzucić się w wir zwiedzania. Zamówiliśmy przez internet bilety i z samego rana pojechaliśmy metrem na południowy kraniec wyspy Manhattan, do Battery Park. Stamtąd odpływają promy wycieczkowe do Liberty Island i Ellis Island.
Wyspa Wolności to oczywiście miejsce postawienia Statuy Wolności. Została ona wzniesiona w latach 1884-1886 i była darem narodu francuskiego. Jej budowę zainspirował francuski polityk Édouard René de Laboulaye, który chcąc poprzeć demokrację wygłosił zdanie "If a monument should rise in the United States, as a memorial to their independence, I should think it only natural if it were built by united effort—a common work of both our nations." Myśl podchwycił Frédéric Bartholdi i zaczął pracę nad 46 metrową rzeźbą z miedzi. (razem z monumentem na którym stoi - 93 metry) Przedstawia ona kobietę stojącą na rozerwanym łańcuchu, trzymającą w prawej dłoni pochodnię a w lewej tablicę z umieszczoną datą '4 lipca 1776'. Została ona wykonana w Paryżu, rozłożona na części i przewieziona statkiem do Nowego Jorku. Autorem konstrukcji stalowej wewnątrz był Gustaw Eiffel. Statua stała się symbolem Ameryki i jej mniejsze kopie znajdują się w wielu miejscach na świecie.
Nasz pierwszy prawdziwy dzień zwiedzania (tak go nazwaliśmy) niestety nie zachwycił pogodą. Z samego rana słońce mocno grzało, ale po chwili niebo zaszło chmurami i słońce już się nie pokazało. Była to duża odmiana, ponieważ w ciągu lata w Ashburn temperatury utrzymywały się na poziomie 30-35 stopni Celsjusza. W Nowym Jorku nie było oczywiście zimno, ale potrzeba założenia cienkiego sweterka było dla mnie czymś nowym;-)
Zanim wsiedliśmy na statek, musieliśmy odbyć bardzo dokładną rewizję. Po atakach na WTC zwiedzanie statui zostało zabronione, dziś znów turyści są wpuszczani, ale musieliśmy przejść przez wykrywacze metali, wyciągnąć wszystko z toreb no i żadnych plastikowych butelek! A nasze bilety wstępu pozwalały tylko na zwiedzenie wyspy (bez wejścia na statuę) oraz zwiedzenie Ellis Island.
Wyspa na której stoi Statua Wolności jest niewielka, zresztą sama Statua też nie jest imponująca. Jest to moje subiektywne wrażenie, ale zawsze wyobrażałam sobie że jest ogromna, a ona jest tylko ... duża;-) Niestety nie udało nam się kupić biletów wstępu na postument ani na statuę, zatem pozostało nam obejście jej dookoła i obfotografowanie z każdej strony.
Przy okazji powstał film, wybaczcie drżenie ręki na początku, to z emocji;-)
Wyspa Wolności to oczywiście miejsce postawienia Statuy Wolności. Została ona wzniesiona w latach 1884-1886 i była darem narodu francuskiego. Jej budowę zainspirował francuski polityk Édouard René de Laboulaye, który chcąc poprzeć demokrację wygłosił zdanie "If a monument should rise in the United States, as a memorial to their independence, I should think it only natural if it were built by united effort—a common work of both our nations." Myśl podchwycił Frédéric Bartholdi i zaczął pracę nad 46 metrową rzeźbą z miedzi. (razem z monumentem na którym stoi - 93 metry) Przedstawia ona kobietę stojącą na rozerwanym łańcuchu, trzymającą w prawej dłoni pochodnię a w lewej tablicę z umieszczoną datą '4 lipca 1776'. Została ona wykonana w Paryżu, rozłożona na części i przewieziona statkiem do Nowego Jorku. Autorem konstrukcji stalowej wewnątrz był Gustaw Eiffel. Statua stała się symbolem Ameryki i jej mniejsze kopie znajdują się w wielu miejscach na świecie.
Nasz pierwszy prawdziwy dzień zwiedzania (tak go nazwaliśmy) niestety nie zachwycił pogodą. Z samego rana słońce mocno grzało, ale po chwili niebo zaszło chmurami i słońce już się nie pokazało. Była to duża odmiana, ponieważ w ciągu lata w Ashburn temperatury utrzymywały się na poziomie 30-35 stopni Celsjusza. W Nowym Jorku nie było oczywiście zimno, ale potrzeba założenia cienkiego sweterka było dla mnie czymś nowym;-)
Zanim wsiedliśmy na statek, musieliśmy odbyć bardzo dokładną rewizję. Po atakach na WTC zwiedzanie statui zostało zabronione, dziś znów turyści są wpuszczani, ale musieliśmy przejść przez wykrywacze metali, wyciągnąć wszystko z toreb no i żadnych plastikowych butelek! A nasze bilety wstępu pozwalały tylko na zwiedzenie wyspy (bez wejścia na statuę) oraz zwiedzenie Ellis Island.
Wyspa na której stoi Statua Wolności jest niewielka, zresztą sama Statua też nie jest imponująca. Jest to moje subiektywne wrażenie, ale zawsze wyobrażałam sobie że jest ogromna, a ona jest tylko ... duża;-) Niestety nie udało nam się kupić biletów wstępu na postument ani na statuę, zatem pozostało nam obejście jej dookoła i obfotografowanie z każdej strony.
Przy okazji powstał film, wybaczcie drżenie ręki na początku, to z emocji;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz