poniedziałek, 8 grudnia 2014

Plany na rok 2015

Nie napisałam ani słowa o wyprawie na Alaskę w 2014, a już piszę o planach na 2015... Relacja z (prawie) koła podbiegunowego zostaje odłożona w czasie z przyczyn ukrytych, tajnych i nieciekawych, jednak w mojej głowie rodzi się plan tak wyśmienity, że muszę się nim podzielić! ;-) Plany są właściwie dwa, zależą od tak wielu czynników, że właściwie prawi nic nie można powiedzieć na pewno. Co można określić to kierunek. W przyszłym roku marzy mi się:


Fajny plan?;-)

poniedziałek, 27 października 2014

Oferta pracy 2015

Już za parę dni, za dni parę... rusza rekrutacja ratowników w Premier Aquatics na rok 2015! W tym roku mam to szczęście i pomagam w rekrutacji, więc jeśli choć odrobinkę jesteście zainteresowani pracą w Stanach i największą przygodą życia to piszcie śmiało!

Job offer oraz cały opis obowiązków i przyjemności związanych z byciem ratownikiem znajdziecie pod tym linkiem: http://premieraquatics.com/p/work_travel. Cały proces rekrutacji w Polsce odbywa się przez stronę jobinUSA.pl, znajdziecie tam wszystkie informacje dotyczące wyjazdu. Mamy też fanpejdż, gdzie na bieżąco będą informacje o spotkaniach informacyjnych, oraz wiele informacji dotyczących samego wyjazdu.

Jeśli jesteście z Gdańska to będę organizowała wiele spotkań informacyjnych, więc piszcie do mnie śmiało magkow89@gmail.com. Jeśli chcecie posłuchać o pracy, lub po prostu pooglądać moje fotki z wyjazdów, to wbijajcie;-)

Do zobaczenia w Stanach!;-)


wtorek, 13 maja 2014

Update 2

Wyjeżdżamy w czwartek 10:40, jesteśmy na miejscu (czyli na lotnisku Dallas w Waszyngtonie) 15:50. Trochę ponad 5 godzin lotu i jesteśmy na miejscu. Ostatnio w 5 godzin to z Gdańska do Warszawy jechałam!
A tak serio, to lecę do kraju gdzie Internet nie jest wszędzie o każdej porze dnia i nocy, więc jeśli przerwy na 'lancz' nie będę spędzała w Starbuniu lub Macu, to nie wiem jak z łącznością:-) Peace!

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Update

Bardzo zaniedbuję bloga bo:
  • nie mam weny, w kopiach roboczych 7 postów, żaden nie nadaje się do opublikowania
  • nasz planowany wyjazd jest za dwa tygodnie, a my jeszcze nie mamy ustalonego ostatecznego terminu wizyty w ambasadzie. Jak już ochłonę i wyląduję na amerykańskiej ziemi, to pewnie się ambasadowymi przygodami podzielę, ale jeszcze nie teraz. Na razie zbyt dużo emocji i jeszcze coś niepotrzebnego 'chlapnę'
Tak więc mam nadzieję, że nieliczni, lecz wierni czytelnicy zgodzą się poczekać jeszcze ze dwa  czy trzy tygodnie na wieści od nas. Buziaki!

niedziela, 23 marca 2014

10.09.2013 Coconut Island, Hilo, Hawaii

Zaraz obok ogrodów królowej Liliuokalani znaleźliśmy kładkę prowadzącą na małą wysepkę niedaleko brzegu. Przeczytałam też o tym miejscu parę przychylnych zdań w naszym przewodniku Michelin, więc jak najbardziej chcieliśmy się tam znaleźć;-)

piątek, 7 marca 2014

Plany na rok 2014

Już mogę oficjalnie przedstawić nasze plany na te wakacje. Cóż, okażę się monotematyczna ale ... w maju lecimy znów do Virginii;-)) Tym razem pożegnaliśmy się ze stanowiskiem managera basenu vel czyściciela toalet i będziemy podbijać Stany jako supervisorzy. Trzymajcie za nas kciuki! ;-) 

P.S. A po pracy czeka nas jeszcze więcej przygód. Szykuje się niespodzianka, bo najprawdopodobniej marzenia o Alasce będziemy realizować z najlepszymi przyjaciółmi! Ja się nie mogę doczekać:*

Aurora Borealis, Bear Lake / CC by SA 2.0Jim Trodel

sobota, 1 marca 2014

10.09.2013 ogrody królowej Liliuokalani, Duża Wyspa, Hawaii

Z samego rana wymeldowaliśmy się z naszego hostelu (Backpackers Hilo, polecam serdecznie!). Jako, że zaplanowaliśmy wylot na Oahu na popołudnie, mieliśmy pół dnia na błąkanie się po Hilo. Wyczytałam w przewodniku, że warte zobaczenia są ogrody Liliuokalani, które są największym ogrodem japońskim poza Japonią. Było za darmo, więc ruszyliśmy.


Czeki walutowe vol. 2

Nie wiedziałam, że mój poprzedni post tak szybko się zdezaktualizuje, a jednak. Wczorajsza próba realizacji czeku opiewającego na zawrotną sumę $55 kosztowała mnie ... 50 zł.

Nie do końca wiem od kiedy, jednak bank Millenium zmienił cenniki. Koszt niby pozostał ten sam, bo 0.5%, jednak pięciokrotnie została podniesiona minimalna marża banku. Z 10 zł do 50 zł. Abyśmy przekroczyli kwotę 50 zł, należałoby przyjść z czekiem opiewającym na kwotę ponad 3 tysięcy dolarów... 

Jednak nie ma się co przejmować tymi ich głupimi progami, bo od połowy kwietnia bank w ogóle rezygnuje z realizacji czeków dolarowych, więc bardzo było miło, ale ja się z nimi muszę pożegnać.

Pytanie jest jedno, dlaczego banki jeden po drugim rezygnują z usług realizacji czeków dolarowych? Rozumiem, że może 10 zł to nie był dla nich zarobek, ok, niech podniosą cennik (chociaż 50 zł to dużo za dużo), ale czemu rezygnują? Albo to jakieś ciążące na mnie fatum, albo zmieniły się jakieś przepisy o których nie wiem. Jak się dowiem, to dam znać. Tymczasem niestety Millenium dostaje u mnie wielkiego minusa i już wcale ich nikomu nie polecę. Ot co.

czwartek, 13 lutego 2014

9.09.2013 Wulkan Kilauea nocą, Hawaii

Gdy wracaliśmy drogą Chain of Craters już się ściemniało. Mieliśmy jeszcze w planie dwa przystanki - jeden przy Lava Tubes, czyli tunelu wydrążonym przez płynącą lawę, oraz jeszcze raz Jaggar Museum, aby zobaczyć choć odbłysk żaru wulkanu.

poniedziałek, 10 lutego 2014

9.09.2013 Chain of Craters Road, Park Narodowy Wulkanów, Hawaii

Po objechaniu krateru wulkanu Kilauea ruszyliśmy drogą wijącą się pomiędzy starą, zastygłą lawą. Mieliśmy dojechać aż na skraj wyspy, gdzie świeża lawa spektakularnie wpada wprost w odmęty oceanu.

Widok z krawędzi wyspy.

piątek, 7 lutego 2014

9.09.2013 wulkan Kilauea, Hawaii (duża wyspa)

Zerwaliśmy się skoro świt, aby z samego rana wsiąść w samolot mający nas zabrać na drugą z trzech odwiedzanych przez nas wysp - Hawaii. Taaak, wyspa nazywa się Hawaii, ale potocznie nazywa się ją też Big Island, czyli Dużą Wyspą, ponieważ uwaga, uwaga, jest największa ze wszystkich wysp archipelagu;-) Pomimo tego, że jest większa niż reszta wysp razem wziętych, to nie ma tam nic poza wielkim Parkiem Narodowym Wulkanów. Długo zastanawiałam się, czy w ogóle lecieć na tą wyspę, bo na Maui też jest wulkan, jednak za radą przyjaciół którzy widzieli oba, pojechać na Dużą Wyspę i zobaczyć płynącą lawę na własne oczy.
Dolatujemy do Dużej Wyspy. Za chmurami chowa się wulkan Kilauea.



wtorek, 4 lutego 2014

Zwrot podatku [KOD RABATOWY]

Dzisiaj o tym, co misie lubią najbardziej, czyli o zwrocie podatku za pracę za granicą. Każdy kto jedzie na W&T pracuje legalnie, więc również płaci tam podatki. Różnią się one wysokością w zależności od stanu, jak i poziomu naszych zarobków, jednak generalnie każdy płaci dwa podatki: stanowy i federalny. W sumie wychodzi to około 15% zarobków, które w kolejnym roku można odzyskać. 
Jak ja odzyskuję swoje podatki? Mam jedną sprawdzoną firmę, już trzeci raz rozliczam się z nimi, a dla Was mam 5% kod rabatowy na ich usługi!

CC by SA 2.0/ author: 401(K) 2012

poniedziałek, 3 lutego 2014

4.09.2013 Spacerem po Wietrznym Mieście

Mieliśmy jeszcze chwilę czasu przed lunchem z naszą przyjaciółką, więc postanowiliśmy połazić po Chicago. Nie wiem jak, ale nogi same nas zaniosły do Parku Millenium, mojego ulubionego;-) Stwierdziliśmy, że musimy wypróbować nowy aparat (:D) i jeszcze raz porobić zdjęcia przy fasolce.

Fasolka chyba nigdy mi się nie znudzi. Kupiłam za $8 okulary pasujące do butów, taka szafiarka jestem!

piątek, 31 stycznia 2014

08.09.2013 Hana Highway, Maui, Hawaje

Po punkcie widokowym na Ho'okipa Beach byliśmy nastawieni na ciągłe zatrzymywanie się, spektakularne widoki i mnóstwo pięknych zdjęć. Nie wspominając już o mrożących krew w żyłach serpentynach, wiszeniu kołami nad przepaścią itp. Trochę byłam tym zestresowana, bo ja zrobiłam rezerwację samochodu, przez co automatycznie stałam się głównym (i jedynym) kierowcą, nie dało się tego zmienić, a nie chcieliśmy dopłacać ponad $50 za drugiego. A jakim ja kierowcą jestem wszyscy wiedzą - niedzielnym.

Jedno z niewielu miejsc, gdzie można było się bezpiecznie zatrzymać. Wyglądam jak powykręcana stara baba, więc dzisiaj będzie to jedyne moje zdjęcie ... prawie;-)

środa, 29 stycznia 2014

08.09.2013 Ho'okipa Beach Park, Maui, Hawaje

Wyspani, pełni entuzjazmu zaczynamy naszą hawajską przygodę. Na Maui spędzimy raptem jeszcze jedną noc, więc musimy jak najbardziej efektywnie wykorzystać ten czas. Co mówią znajomi i przewodnik: na Maui to wulkan i Hana Highway. Wulkan zobaczymy na drugiej wyspie, więc zaciekawieni ruszamy na "autostradę".
Droga Hana okala 1/4 wyspy z jej północnej strony. Biegnie aż pod wzgórze wulkanu, gdzie się kończy (a właściwie jest zakaz poruszania się samochodami wypożyczonymi:P). Ruszyliśmy zaraz po wizycie na Ka'anupali Beach, mieliśmy spędzić tam resztę dnia. Hana Highway jest jedyna w swoim rodzaju, bo biegnie zboczem góry, zaraz nad skrajem przepaści (doobra, to trochę bujda). Jazda nią ma dostarczać Ci adrenaliny, atrakcja tylko dla odważnych - tak mówili. Jak właściwie było napiszę w kolejnej odsłonie, a teraz krótki przystanek na plaży - Ho'okipa.


wtorek, 28 stycznia 2014

4.09.2013 rejs statkiem Chicago Architecture Foundation

Zastanawialiśmy się co zrobić z resztą dnia. W Chicago już byliśmy, więc chcieliśmy zobaczyć coś nowego. Nasza gospodyni zaproponowała nam rejs statkiem po Chicago River, który ma na celu pokazanie historii architektury w Chicago. Cóż, żadne z nas specjalnie się architekturą nie interesuje, ale każdy wie, że Chicago nas zachwyciło od tej strony i chcieliśmy wiedzieć WIĘCEJ.
Firm oferujących takie rejsy jest sporo, ale dostaliśmy cynk, że jest jedna szczególnie dobra. Mówię tu o Chicago Architecture Foundation. Taka 90 minutowa impreza jest dosyć kosztowna, bo kosztuje $40 od głowy, ale nie wahaliśmy się w ogóle. Koniecznym warunkiem wyciągnięcia z tej wycieczki jak najwięcej jest dobra znajomość angielskiego, aby móc zrozumieć przewodnika.
Zapłaciliśmy za parking jak za zboże (moja wina, ale bałam się, że nie zdążymy. nikomu nie polecam, do centrum KONIECZNIE metrem) i ruszyliśmy na architektoniczną przygodę;-)

Metro. Jeździ sobie między budynkami jak gdyby nic. Na wysokości pierwszego piętra, można pozaglądać ludziom w okna;-)

sobota, 25 stycznia 2014

6.09.2013 Lahaina, wyspa Maui, Hawaje

Skaczę po kartach mojego wirtualnego pamiętnika, ale nie mogłam się doczekać, aby pokazać zdjęcia z Ka'anapali na blogu;-) A teraz muszę pokazać Lahainę, bo te zdjęcia też należą do moich ulubionych;-)

 Po powrocie z naszej szalonej wyprawy do Chicago nie mieliśmy chwili na sen i wskoczyliśmy w samolot do Maui. Oczywiście nie był to lot bezpośredni, który kosztowałby nas ze trzy razy więcej, więc skoro budżetowo, to trzeba było się przygotować na dwie przesiadki i 15 godzin podróży. Co najśmieszniejsze, po całym dniu jazdy samochodem z Chicago do Waszyngtonu, pierwszy nasz lot był ... do Waszyngtonu ;D Może się to wydawać bez sensu, ale zależało nam na pojechaniu do Chicago samochodem, a dużo taniej wyszło nas wrócić do DC, oddać tam samochód i polecieć jeszcze raz. Czasowo wyszliśmy na tym słabo, ale to co przeżyliśmy to nasze. Bo kto miał kiedykolwiek okazję jechać przez bezkresne pola kukurydzy w Ohio? Ano ja;-)

Kolejna przesiadka czekała nas już na Zachodnim Wybrzeżu w Portland. Kawunia w Starbucksie (z dynią mmmm) i lecimy dalej!

Nasz samolot na Hawaje. Czyżby napis Alaska był znakiem, że jeszcze tam trafię?;>

piątek, 24 stycznia 2014

4.09.2013 Avondale, Chicago

Co jest ciekawego w Avondale? Co to jest Avondale? A o Jackowie kto słyszał? ;-) O polskiej dzielnicy w Chicago pisałam już podczas naszej pierwszej tam wizyty. Tym razem pojechaliśmy tam tylko po to, aby wysłać do Polski paczkę z ciuchami. Ale nie mogliśmy przepuścić okazji aby wejść do polskich delikatesów na pączki.

Napis Avondale pod jednym z wiaduktów.

3.09.2013 szalona podróż do Chicago

Jak jechaliśmy do Stanów to wiedzieliśmy już, że chcemy pojechać na Hawaje i że mamy mało czasu, bo sesja na PG jest bezlitosna. Miało być niskobudżetowo z wylegiwaniem się plackiem na plaży i nicnierobieniem. Wyszło jak zwykle, najprawdopodobniej nie mamy genu siedzenia w miejscu;-)

Powodowani sentymentem do Wietrznego Miasta i rodzinnymi koligacjami po długich wyliczeniach postanowiliśmy pojechać do Chicago samochodem, wysłać połowę ciuchów Polamerem do Polski i przede wszystkim odwiedzić znajomą. Dlaczego autem? Bo następnego dnia chcieliśmy jechać jeszcze do Ann Arbor do rodziny Kamila.

czwartek, 23 stycznia 2014

7.09.2013 plaża Ka'anapali, wyspa Maui, Hawaje

Ja tu pitu pitu o jakichś płytach, jakichś małych mieścinach, a przecież wszyscy czekają na relację z Hawajów! Dlatego przeskoczę nasze wojaże kontynentalne i hop do samolotu, 15 godzin i jesteśmy na pięknej hawajskiej wyspie Maui! ;-)

Plan zwiedzania Hawajów był bardzo szczegółowy i napięty, z racji małej ilości czasu (ach ta Politechnika...). Każdy dzień zaplanowany, wszyscy znajomi dokładnie wypytani, co gdzie i kiedy oglądać (jeszcze raz bardzo dziękujemy!). Jedną z rzeczy na liście MUST SEE była plaża  Ka'anapali, gdzie mieliśmy podziwiać ... ŻÓŁWIE;-)))

Music store

Jestem aktualnie kontuzjowana (więc nigdzie poza szkołą nie wychodzę), kupiłam zasilacz do zewnętrznego dysku, sesja już prawie za pasem, więc PISZĘ! ;-))

Dzisiaj wspomnienia z pięknego miasta Ann Arbor. Jak się tam znalazłam i dlaczego to zupełnie nie po drodze na Hawaje opiszę innym razem. Jednak mam sentyment do tego miasteczka, jest naprawdę jedyne w swoim rodzaju i może uda się odwiedzić je trzeci raz?;-)))

Kto mnie zna ten wie, że mam w domu sporo płyt. Nie CD, nie DVD, tylko prawdziwy old-school, czarne winylowe. Kto mnie nie zna, ten teraz się dowiaduje, że kolekcja należy do mojego Taty i podczas mojej pierwszej podróży do USA dostałam listę, bo ponoć w Ameryce mają najlepsze płyty;-))

Za pierwszym razem nie udało mi się nic kupić, nie trafiłam na żaden sklep płytowy i wróciłam do Polski z przeświadczeniem, że w Ameryce nie ma już sklepów muzycznych z duszą. Ach jakże się myliłam! Ann Arbor udowodniło mi, że Amerykanie nadal słuchają starej, dobrej muzyki;-)


Lista jest, udało się upolować cenne okazy. Potem okazało się, że jednak nie takie cenne, bo to nie ta płyta co miała być, więc teraz w kolekcji są dwie takie same. Nawet najlepszym się zdarza:P

Można byłoby tam spędzić cały dzień i wcale się nie nudzić!

And all that jazz!


środa, 22 stycznia 2014

Konkurs

Ada w USA pochwaliła się swoim rękodziełem na swoim blogu (http://myworldadka0401.blogspot.com/). Mnie bardzo przypadło do gustu, zatem dzielę się z Wami o tym informacją, a przy okazji biorę udział w małym konkursie zorganizowanym przez Adę;-)

A tu pozwalam sobie skopiować zdjęcia kokardek hand made by Ada;-)