piątek, 31 stycznia 2014

08.09.2013 Hana Highway, Maui, Hawaje

Po punkcie widokowym na Ho'okipa Beach byliśmy nastawieni na ciągłe zatrzymywanie się, spektakularne widoki i mnóstwo pięknych zdjęć. Nie wspominając już o mrożących krew w żyłach serpentynach, wiszeniu kołami nad przepaścią itp. Trochę byłam tym zestresowana, bo ja zrobiłam rezerwację samochodu, przez co automatycznie stałam się głównym (i jedynym) kierowcą, nie dało się tego zmienić, a nie chcieliśmy dopłacać ponad $50 za drugiego. A jakim ja kierowcą jestem wszyscy wiedzą - niedzielnym.

Jedno z niewielu miejsc, gdzie można było się bezpiecznie zatrzymać. Wyglądam jak powykręcana stara baba, więc dzisiaj będzie to jedyne moje zdjęcie ... prawie;-)

środa, 29 stycznia 2014

08.09.2013 Ho'okipa Beach Park, Maui, Hawaje

Wyspani, pełni entuzjazmu zaczynamy naszą hawajską przygodę. Na Maui spędzimy raptem jeszcze jedną noc, więc musimy jak najbardziej efektywnie wykorzystać ten czas. Co mówią znajomi i przewodnik: na Maui to wulkan i Hana Highway. Wulkan zobaczymy na drugiej wyspie, więc zaciekawieni ruszamy na "autostradę".
Droga Hana okala 1/4 wyspy z jej północnej strony. Biegnie aż pod wzgórze wulkanu, gdzie się kończy (a właściwie jest zakaz poruszania się samochodami wypożyczonymi:P). Ruszyliśmy zaraz po wizycie na Ka'anupali Beach, mieliśmy spędzić tam resztę dnia. Hana Highway jest jedyna w swoim rodzaju, bo biegnie zboczem góry, zaraz nad skrajem przepaści (doobra, to trochę bujda). Jazda nią ma dostarczać Ci adrenaliny, atrakcja tylko dla odważnych - tak mówili. Jak właściwie było napiszę w kolejnej odsłonie, a teraz krótki przystanek na plaży - Ho'okipa.


wtorek, 28 stycznia 2014

4.09.2013 rejs statkiem Chicago Architecture Foundation

Zastanawialiśmy się co zrobić z resztą dnia. W Chicago już byliśmy, więc chcieliśmy zobaczyć coś nowego. Nasza gospodyni zaproponowała nam rejs statkiem po Chicago River, który ma na celu pokazanie historii architektury w Chicago. Cóż, żadne z nas specjalnie się architekturą nie interesuje, ale każdy wie, że Chicago nas zachwyciło od tej strony i chcieliśmy wiedzieć WIĘCEJ.
Firm oferujących takie rejsy jest sporo, ale dostaliśmy cynk, że jest jedna szczególnie dobra. Mówię tu o Chicago Architecture Foundation. Taka 90 minutowa impreza jest dosyć kosztowna, bo kosztuje $40 od głowy, ale nie wahaliśmy się w ogóle. Koniecznym warunkiem wyciągnięcia z tej wycieczki jak najwięcej jest dobra znajomość angielskiego, aby móc zrozumieć przewodnika.
Zapłaciliśmy za parking jak za zboże (moja wina, ale bałam się, że nie zdążymy. nikomu nie polecam, do centrum KONIECZNIE metrem) i ruszyliśmy na architektoniczną przygodę;-)

Metro. Jeździ sobie między budynkami jak gdyby nic. Na wysokości pierwszego piętra, można pozaglądać ludziom w okna;-)

sobota, 25 stycznia 2014

6.09.2013 Lahaina, wyspa Maui, Hawaje

Skaczę po kartach mojego wirtualnego pamiętnika, ale nie mogłam się doczekać, aby pokazać zdjęcia z Ka'anapali na blogu;-) A teraz muszę pokazać Lahainę, bo te zdjęcia też należą do moich ulubionych;-)

 Po powrocie z naszej szalonej wyprawy do Chicago nie mieliśmy chwili na sen i wskoczyliśmy w samolot do Maui. Oczywiście nie był to lot bezpośredni, który kosztowałby nas ze trzy razy więcej, więc skoro budżetowo, to trzeba było się przygotować na dwie przesiadki i 15 godzin podróży. Co najśmieszniejsze, po całym dniu jazdy samochodem z Chicago do Waszyngtonu, pierwszy nasz lot był ... do Waszyngtonu ;D Może się to wydawać bez sensu, ale zależało nam na pojechaniu do Chicago samochodem, a dużo taniej wyszło nas wrócić do DC, oddać tam samochód i polecieć jeszcze raz. Czasowo wyszliśmy na tym słabo, ale to co przeżyliśmy to nasze. Bo kto miał kiedykolwiek okazję jechać przez bezkresne pola kukurydzy w Ohio? Ano ja;-)

Kolejna przesiadka czekała nas już na Zachodnim Wybrzeżu w Portland. Kawunia w Starbucksie (z dynią mmmm) i lecimy dalej!

Nasz samolot na Hawaje. Czyżby napis Alaska był znakiem, że jeszcze tam trafię?;>

piątek, 24 stycznia 2014

4.09.2013 Avondale, Chicago

Co jest ciekawego w Avondale? Co to jest Avondale? A o Jackowie kto słyszał? ;-) O polskiej dzielnicy w Chicago pisałam już podczas naszej pierwszej tam wizyty. Tym razem pojechaliśmy tam tylko po to, aby wysłać do Polski paczkę z ciuchami. Ale nie mogliśmy przepuścić okazji aby wejść do polskich delikatesów na pączki.

Napis Avondale pod jednym z wiaduktów.

3.09.2013 szalona podróż do Chicago

Jak jechaliśmy do Stanów to wiedzieliśmy już, że chcemy pojechać na Hawaje i że mamy mało czasu, bo sesja na PG jest bezlitosna. Miało być niskobudżetowo z wylegiwaniem się plackiem na plaży i nicnierobieniem. Wyszło jak zwykle, najprawdopodobniej nie mamy genu siedzenia w miejscu;-)

Powodowani sentymentem do Wietrznego Miasta i rodzinnymi koligacjami po długich wyliczeniach postanowiliśmy pojechać do Chicago samochodem, wysłać połowę ciuchów Polamerem do Polski i przede wszystkim odwiedzić znajomą. Dlaczego autem? Bo następnego dnia chcieliśmy jechać jeszcze do Ann Arbor do rodziny Kamila.

czwartek, 23 stycznia 2014

7.09.2013 plaża Ka'anapali, wyspa Maui, Hawaje

Ja tu pitu pitu o jakichś płytach, jakichś małych mieścinach, a przecież wszyscy czekają na relację z Hawajów! Dlatego przeskoczę nasze wojaże kontynentalne i hop do samolotu, 15 godzin i jesteśmy na pięknej hawajskiej wyspie Maui! ;-)

Plan zwiedzania Hawajów był bardzo szczegółowy i napięty, z racji małej ilości czasu (ach ta Politechnika...). Każdy dzień zaplanowany, wszyscy znajomi dokładnie wypytani, co gdzie i kiedy oglądać (jeszcze raz bardzo dziękujemy!). Jedną z rzeczy na liście MUST SEE była plaża  Ka'anapali, gdzie mieliśmy podziwiać ... ŻÓŁWIE;-)))

Music store

Jestem aktualnie kontuzjowana (więc nigdzie poza szkołą nie wychodzę), kupiłam zasilacz do zewnętrznego dysku, sesja już prawie za pasem, więc PISZĘ! ;-))

Dzisiaj wspomnienia z pięknego miasta Ann Arbor. Jak się tam znalazłam i dlaczego to zupełnie nie po drodze na Hawaje opiszę innym razem. Jednak mam sentyment do tego miasteczka, jest naprawdę jedyne w swoim rodzaju i może uda się odwiedzić je trzeci raz?;-)))

Kto mnie zna ten wie, że mam w domu sporo płyt. Nie CD, nie DVD, tylko prawdziwy old-school, czarne winylowe. Kto mnie nie zna, ten teraz się dowiaduje, że kolekcja należy do mojego Taty i podczas mojej pierwszej podróży do USA dostałam listę, bo ponoć w Ameryce mają najlepsze płyty;-))

Za pierwszym razem nie udało mi się nic kupić, nie trafiłam na żaden sklep płytowy i wróciłam do Polski z przeświadczeniem, że w Ameryce nie ma już sklepów muzycznych z duszą. Ach jakże się myliłam! Ann Arbor udowodniło mi, że Amerykanie nadal słuchają starej, dobrej muzyki;-)


Lista jest, udało się upolować cenne okazy. Potem okazało się, że jednak nie takie cenne, bo to nie ta płyta co miała być, więc teraz w kolekcji są dwie takie same. Nawet najlepszym się zdarza:P

Można byłoby tam spędzić cały dzień i wcale się nie nudzić!

And all that jazz!


środa, 22 stycznia 2014

Konkurs

Ada w USA pochwaliła się swoim rękodziełem na swoim blogu (http://myworldadka0401.blogspot.com/). Mnie bardzo przypadło do gustu, zatem dzielę się z Wami o tym informacją, a przy okazji biorę udział w małym konkursie zorganizowanym przez Adę;-)

A tu pozwalam sobie skopiować zdjęcia kokardek hand made by Ada;-)