czwartek, 16 lutego 2012

10.09.2010 Washington Square Park

Czy wspominałam już o naszym pechu do renowacji? Wszędzie gdzie pojechaliśmy coś było zamknięte lub zasłonięte w celach remontowych. Taki już los;-) Gdy w przewodniku zobaczyłam stronę poświęconą parkowi na placu Waszyngtona byłam oczarowana. Pięknie kwitnące drzewa owocowe, alejki, dużo ludzi. Gdy dotarliśmy na miejsce okazało się, że park jest w przebudowie i wszystkie rośliny zasłonięte są płotami... Na szczęście największa atrakcja, czyli łuk Waszyngtona stał dumnie nienaruszony i niczym nie zasłonięty. 


Naprzeciwko tego małego Łuku Triumfalnego znajduje się duża fontanna dająca orzeźwienie w upalne dni. Z moich obserwacji wynika, że fontanny cieszą się zainteresowaniem turystów i ... bezdomnych. W każdej mijanej dużej fontannie moczyli się ludzie, leżeli na ławkach ustawionych dookoła. Bezdomność to duży problem amerykańskich miast, a przynajmniej ludzie żyjący na ulicy są bardziej widoczni niż w Polsce. 
Park Waszyngtona to miejsce spotkań studentów z racji położonego niedaleko Uniwersytet Nowojorski. Tereny na zachód od parku to Greenwich Village, czyli jedne z najdroższych mieszkań, kojarzone z pisarzami i poetami. Mieszka tam między innymi Richard Gere;-)

10.09.2010 Flatiron Building - spacerem po Środkowym Manhattanie

Po przewietrzeniu uszu na 86 piętrze Empire State Building ruszyliśmy w trasę zaplanowaną dzięki fantastycznemu przewodnikowi po Nowym Jorku, wydanemu przez National Geographic (po polsku). Co prawda nie wybraliśmy żądnej z proponowanych tras, lecz połączyliśmy najbardziej polecane punkty bedekera  i wyszła nam ciekawa przechadzka po Manhattanie.

niedziela, 12 lutego 2012

10.09.2010 Empire State Building

Kolejny dzień zwiedzania zaczynamy na Empire State Building. Pomimo drogich biletów (20$) decydujemy się wdrapać na 86 piętro i podziwiać panoramę miasta z tarasu widokowego. Jest raczej chłodno, jak zwykle wieje (szczególnie na wysokości ponad 300 metrów). Jedziemy szybką windą i hop, na taras widokowy. 


czwartek, 9 lutego 2012

09.09.2010 MacLaren's pub (McGee's)

Nie jestem wielką fanką serialu How I Met Your Mother, ale mieszkając trzy miesiące z chłopakami, którzy znali na pamięć dialogi, nie miałam wyboru i większość odcinków obejrzałam ("Magda, to jest najlepszy odcinek - musisz go obejrzeć!"). Do śniadania, do obiadu, w czasie wolnym, zawsze znalazł się moment na zobaczenie jednego odcinka. Jadąc do Nowego Jorku z wielkimi fanami Barney'a Stinsona musieliśmy koniecznie odwiedzić McGee's pub, czyli pierwowzór MacLaren's pub, legendarnego baru w którym bohaterowie spędzają dużo czasu.

niedziela, 5 lutego 2012

09.09.2010 Brooklyn Bridge

Jest rok 1867. Pewien szalony inżynier ma wizję wzniesienia pierwszego na świecie stalowego mostu wiszącego, łączącego Manhattan z Brooklynem, mającego długość 1130 metrów. W jaki sposób dokonali tego XIX wieczni budowniczowie nie mam bladego pojęcia, chociaż płaskorzeźby znajdujące się na moście i upamiętniające te czasy przybliżają użyte metody. [zobaczcie na filmie] Pomimo tego, że most nie jest w najlepszej kondycji, ponieważ jest obdrapany i brudny, to można stamtąd docenić urodę Manhattanu. Dzielnica Finansowa jest widoczna w całej okazałości i faktycznie robi wrażenie. Oczywiście będąc tam na miejscu nie doceniłam uroku mostu, chyba byłam zbyt sceptycznie nastawiona.


piątek, 3 lutego 2012

09.09.2010 Wall Street

Najlepiej się czuję, kiedy mam wszystko zaplanowane, dlatego wieczór przed rozpoczęciem zwiedzania Nowego Jorku spędziłam nad przewodnikiem ustalając wszystkie szczegóły. W tak krótkim czasie, jaki mieliśmy spędzić w NYC nie dało się zobaczyć wszystkiego, zatem musieliśmy dojść do kompromisu, na co poświęcić swój czas. Bieganie po mieście z wywieszonym ze zmęczenia jęzorem też nie wydawało nam się najlepszym pomysłem, ale chcieliśmy wykorzystać dzień do maksimum i zobaczyć jak najwięcej. Z perspektywy czasu uważam, że optymalnie rozplanowaliśmy czas, nie zmieniłabym ani jednej rzeczy;-) 
Pierwszy dzień zaczęliśmy od południowego krańca wyspy, powoli przemieszczając się w górę. Po zejściu z pokładu statku trochę zgłodnieliśmy, zatem zatrzymaliśmy się przy jednej z wszechobecnych budek z hot-dogami. Niestety smak parówki był okropny, nie wiem z jakiego (i czy w ogóle) mięsa była zrobiona, ale zdecydowanie nie były to najlepiej wydane $2. Mogę jednak powiedzieć, że próbowałam jednego z symboli Nowego Jorku:P