Po przewietrzeniu uszu na 86 piętrze Empire State Building ruszyliśmy w trasę zaplanowaną dzięki fantastycznemu przewodnikowi po Nowym Jorku, wydanemu przez National Geographic (po polsku). Co prawda nie wybraliśmy żądnej z proponowanych tras, lecz połączyliśmy najbardziej polecane punkty bedekera i wyszła nam ciekawa przechadzka po Manhattanie.
Maszerowaliśmy Piątą Aleją zatem lans na całego i kawka ze Sturbucks'a musiała być. W Stanach co prawda paradowanie z kubkiem z zielonym znaczkiem nie jest niczym szczególnym a wręcz bardzo pospolitym. Każdy pędzi do pracy czy na lunch z papierowym kubeczkiem. Amerykańskie filmy o policjantach pijących kawę i jedzących pączki nie są wcale przesadzone;-)
Zasiedliśmy z naszymi kubeczkami w Madison Square Park i pozowaliśmy do zdjęć. Należał nam się chwilowy odpoczynek bo przemierzyliśmy 11 przecznic;-)
Zasiedliśmy z naszymi kubeczkami w Madison Square Park i pozowaliśmy do zdjęć. Należał nam się chwilowy odpoczynek bo przemierzyliśmy 11 przecznic;-)
Kolejnym punktem po Empire miał być Flatiron Building. Jest to 21 kondygnacyjny budynek o podstawie trójkąta wzniesiony w latach 1901-1903. Co jest w nim takiego niezwykłego? 21 pięter to przecież żaden wyczyn, a jednak był to w tamtych czasach jeden z najwyższych budynków. Nie to jednak czyni go tak wyjątkowym. Ze względu na wielkość i kształt działki, na której został postawiony, ówczesna technologia stawiania wieżowców nie pozwalałaby na zbudowanie tego budynku. Stosowana technika polegała na postawieniu bardzo grubych ścian u nasady budynku zwężających się ku górze. Gdyby architekt zdecydował się na tą metodę, na najniższej kondygnacji Flatiron Building byłoby tylko jedno malutkie pomieszczenie, gdyż ściany byłyby tak grube, że stykałyby się ze sobą. W budynku tym zastosowano innowacyjne, jak na tamte czasy, rozwiązanie - ściany miały konstrukcję stalową, zatem nie musiały być takie grube. Co za tym idzie, można było umieścić dużo okien. Jest to ikona Nowego Jorku i jeden z sympatyczniejszych budynków. Bardzo mi przypadł do gustu ze względu na swoją historię i wygląd. W dzisiejszych czasach jest to malutki budynek i ciekawie jest sobie wyobrażać Nowy Jork, gdy 21 pięter to był szczyt możliwości.
Po sesji zdjęciowej (jedno z moich ulubionych zdjęć powyżej;-)) wyznaczyliśmy azymut na Washington Square Park i SoHo, czyli dzielnicę artystów i schodów przeciwpożarowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz