Wszystko co dobre kiedyś się kończy, ale to co po nim następuje jest jeszcze lepsze. Przez trzy miesiące pobytu pokochaliśmy nasz basen, przywiązaliśmy się do ludzi, przyzwyczailiśmy do codziennej jazdy na rowerze. Nadszedł jednak dzień, kiedy trzeba było wyczyścić basen, wypompować wodę i zamknąć za sobą bramę. Z jednej strony było mi bardzo smutno, ale z drugiej czekała na nas wymarzona wielka amerykańska przygoda.
Do naszych obowiązków należało przygotowanie basenu do zamknięcia na zimę. Mieliśmy wpompować cały chlor do wody, opróżnić butle z kwasem i wypompować większość wody. Nie zdążylibyśmy zrobić tego w normalnym procesie chlorowania, więc jak wszyscy wyszli wytoczyliśmy (Kamil wytoczył:P) beczki z chlorem i wlaliśmy pozostałą na dnie resztkę. Baniaki były spore, bo 55 galonowe (250 litrów).
Dodatkowo musieliśmy schować wszystkie meble (leżaki, krzesła i stoły) do guard roomu, bądź schować pod wiatą. Sporo było z tym pracy, ale we dwójkę daliśmy radę.
Bardzo miło pożegnali nas mieszkańcy osiedla. Przynieśli nam przygotowane przez siebie jedzenie (bo wiadomo - ratownicy niedożywieni) i dziękowali nam, życząc abyśmy wrócili w następnym roku. Chyba naprawdę nas polubili;-) Nadszedł wieczór i pojechaliśmy do domu.
W mieszkaniu też czekało nas sporo pracy. Trzeba było się spakować, bo następnego dnia ruszaliśmy w podróż, wszystko posprzątać a niepotrzebne rzeczy powyrzucać. Ciężko się było rozstawać z rakietami tenisowymi, ale jeszcze ciężej było zamknąć walizkę, więc niestety większość rzeczy poszła na śmietnik. Nasza firma była na tyle miła, że przysłali po nas kierowcę, który zawiózł nas na stację metra. I tam zaczął się prawdziwy USA Trip.
A jak długo pracowaliście? Do kiedy są tam czynne takie baseny?
OdpowiedzUsuńSezon zaczyna się w Memorial Day a kończy Labor Day. Oba święta są przesuwne, Memorial Day czyli święto upamiętniające zmarłych żołnierzy, obchodzone jest zawsze w ostatni poniedziałek maja, zaś Labor Day czyli święto pracy obchodzone jest w pierwszy poniedziałek września. Są to zarazem pierwszy i ostatni dzień otwarcia basenów w Virginii. Zdarzają się wyjątki i baseny pozostają otwarte jeszcze przez dwa tygodnie, ale rzadko, ponieważ większość nie ma podgrzewanej wody i jedynie słońce jest 'grzałką'. Takie są zwyczaje w Virginii. Na innych szerokościach geograficznych, czyli Miami czy Kalifornia baseny są całoroczne (albo zamykane na parę chłodnych miesięcy )
OdpowiedzUsuńA to już mocno zimno jest tam na początku września? Czy po prostu dzieci do szkoły, rodzicie po urlopie i nikt nie przychodzi?
OdpowiedzUsuń75 stopni Fahrenheita to w sumie jest ile? 24 C? To w Polsce w jeziorach takiej temperatury prawie nigdy nie ma.
OdpowiedzUsuńNie jest zimno, jest tak jak u nas w środku lata;-) Dni jednak są coraz krótsze i noce chłodniejsze - woda w basenie nie ma kiedy się ogrzać. Po za tym tak jak napisałeś/łaś dzieci wracają do szkoły pod koniec sierpnia, więc mniej osób jest zainteresowanych. Co do temperatury, to trzeba pamiętać, że to nie są baseny do pływania tylko do pluskania/moczenia się. Niewiele osób robi 'laps', większość siedzi w wodzie z dziećmi, zatem temperatura musi być wyższa. No i to Amerykanie, oni są przewrażliwieni pod każdym względem;-)
OdpowiedzUsuńJest jeszcze jeden powód dla którego sezon basenowy trwa od końca maja do początku września. Nie wszystkie społeczności chcą nie-amerykańskich ratowników. Do tego praca jest łatwa i przyjemna i większość nastolatków dorabia właśnie w ten sposób. Tak jak mówiłam, zajęcia zaczynają się pod koniec sierpnia, a kończą na początku czerwca, więc po prostu brakuje rąk do pracy;-) Niektóre baseny są w czasie szkolnym (w trakcie sezonu) zamknięte, otwierane na 4 godziny popołudniu i na weekendy.
OdpowiedzUsuńPoruszyłaś tutaj ciekawy wątek związany z niechęcią do "nie-amerykańskich ratowników"? Jak to właśnie było u Ciebie? Spotkałaś się z czymś takim? Czy raczej ludzie byli przyjaźnie do Ciebie nastawieni, ciekawi i bardziej otwarci?
OdpowiedzUsuńOdpowiem tak i nie;-) To jest temat rzeka i na pewno go poruszę w jednym z postów. Ogólnie rzecz biorąc niektórzy pamiętają, że sami są imigrantami, ich dziadkowie lub pradziadkowie. W Lansdowne mieliśmy do czynienia z bogatymi ludźmi. Basen był niewielki, wszyscy się znali i podchodzili do nas bardzo życzliwie. Sami podchodzili się przedstawić, porozmawiać. Przynosili dużo jedzenia, a to pizza im została po imprezie, a to pół tortu. Mieliśmy ulubieńców z którymi codziennie się widzieliśmy i rozmawialiśmy. Zawiązaliśmy parę przyjaźni na dłużej. Gdy po roku wróciliśmy ludzie nas pamiętali, "gdzie twój chłopak Kamil" To było bardzo miłe. Z drugiej jednak strony, gdy pracowaliśmy na tych większych basenach w lato 2011 ludzie traktowali nas jak powietrze, pomimo dużo większej ilości poznanych ludzi dosłownie paru z nich się przywitało, zainteresowało kim jesteśmy. Większość traktowała nas z wyższością, oschle i zwracała się do nas tylko w ostateczności. Co prawda nawet amerykańscy ratownicy nie mieli specjalnych względów, ale przydarzyło nam się usłyszeć "nie rozmawiam z tobą, nie jesteś stąd". Ludzie są naprawdę różni, generalnie niestety dla większości Stany to pępek świata i dopiero przy bliższym poznaniu są zdziwieni, że istnieje coś 'poza'. Jest to wina ich nikłej wiedzy o świecie i słabego wykształcenia, ale o tym już kiedy indziej;-)
OdpowiedzUsuń