wtorek, 3 stycznia 2012

Leesburg Premium Outlet Center

Mówi się, że zakupy to narodowy sport Amerykanów. Wcale się temu nie dziwię, skoro ceny są tak niskie. Sprzęt taki jak kompaktowe aparaty, małe AGD kosztują w przeliczeniu na złotówki mniej więcej tyle samo. Ale czy na pewno to ta sama cena? Nie, ponieważ dla Amerykanina zarabiającego 2000$ kupno aparatu za 300$ to nie jest duży wydatek, dla Polaka zarabiającego 2000zł kupno tego samego aparatu  za 1000zł to zupełnie inna bajka. Wyobraźmy sobie mniej więcej, że ubrania, płyty, książki, wszystko - jest trzy razy tańsze. Do tego towary luksusowe są nie dość, że trzy razy tańsze to ... jeszcze połowę tańsze. (Dla nieobytych z matematyką: to oznacza 6 razy niższą cenę!). Każdego stać na samochód, płaski telewizor, na chodzenie do restauracji, na wakacje. My, pracując jako ratownicy byliśmy sobie w stanie kupić samochód już po miesiącu pobytu. Muszę przyznać, że jest to niesamowite uczucie, kiedy na wszystko jest Cię stać, a do galerii handlowej nie idzie się z 100zł w garści polując na okazje, tylko co mi się spodoba to biorę. Mam nadzieję, że doczekam takich czasów kiedy i u nas tak będzie...


Droga do outletów była długa. Mogliśmy jeździć taksówką, ale po co, skoro mamy rowery? Jeździliśmy 7 mil  (11 kilometrów) w większości fantastyczną ścieżką rowerową długą na 50mil, którą można było dojechać aż do Waszyngtonu. Pod koniec trasy niestety trzeba było wjechać na ulicę i przejechać skrzyżowanie z drogą szybkiego ruchu. Najgorszy był jednak powrót, kiedy musieliśmy wszystkie zakupy jakoś zmieścić do plecaków;-) Widoki jednak rekompensowały nam wszystkie trudy, ponieważ okolica była naprawdę przecudna. Asburn to tereny wiejskie, a nie ma nic piękniejszego niż koniki i krówki<3
 Zjeżdżając na chwilę ze ścieżki rowerowej można zobaczyć było kopalnię (?)

 Obsesja Amerykan do wieszania flag narodowych wszędzie gdzie popadnie...

 To moje najbardziej czekoladowe zdjęcie;-)
 Pomogliśmy żółwikowi przejść na drugą stronę drogi.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz