czwartek, 5 stycznia 2012

Czego nie ma za oceanem a jest do życia koniecznie potrzebne

Wydawać by się mogło, że w kraju tak wielkim i bogatym jak USA można kupić wszystko. Jest to po części prawdą, ponieważ po całych Stanach rozsiane są skupiska imigrantów i można tam kupić produkty z danego regionu. Jednak są takie rzeczy, których istnienie w innych kulturach przyjmujemy jako pewnik, bo jak ludzie mogą bez tego żyć?


Pierwszą rzeczą i chyba najbardziej uciążliwą w codziennej egzystencji jest brak chleba. Jest to naprawdę niesamowite zjawisko, ponieważ można kupić chleb, ale w rosyjskich albo polskich sklepach (których niestety w naszej okolicy nie było). Tak więc chleb nie jest jakąś egzotyczną potrawą, której Amerykanie nie znają. Do tego istnieje Subway, który też ma całkiem niezłe pieczywo i Panera, słynąca z wypieku chleba. Amerykanie rozpływają się nad tymi smakami, ale w miejscowym warzywniaku takiego 'przysmaku' kupić się nie da. Jest to dla mnie niewyjaśnioną zagadką, ponieważ amerykańska kultura chłonna jak gąbka powinna szybko sobie chleb przyswoić. Dzieje się jednak odwrotnie, dobre pieczywo jest rarytasem, a na co dzień amerykańskie dzieci wsuwają gumopodobne sandwicze.
Na sklepowych półkach nawet dzielny poszukiwacz nie odnajdzie również ... kisielu ani budyniu. Szybki, smaczny deser podbił serca naszych znajomych, ponieważ parę paczek słodkiej chwili przywieźliśmy ze sobą.
Nie kupimy też produktów takie jak kiszone ogórki, przyprawy takie jak liść laurowy czy ziele angielskie (dostaliśmy je dopiero w Global Food), barszcz czerwony. O narodowych potrawach takich jak gołąbki, flaki czy bigos Amerykanie nawet nie słyszeli, co dopiero mogli kupić w sklepach. Jedną z przemiłych rzeczy jakie znalazłam w "Giancie" były Pierogies na dziale z mrożonkami. Całkiem smaczne, ale bez porównania z pierogami mojej mamy;-)
Z produktów dostępnych, ale jakichś "dziwnie smakujących" były produkty mleczne, z mlekiem na czele. Najgorsze były te oznaczone nalepkami "no fat" albo "diet". Niekiedy mleko nie miało wiele wspólnego z krową tylko z soją, ale tego to się już przełknąć nie dało. Brakowało mi białego sera, czyli twarogu, żółty ser był tak niesamowicie drogi, że z bólem serca kupowaliśmy ser topiony w plastrach. Droższe plasterkowane miały dopiski "made from REAL milk". To z jakiego innego mleka ten ser można zrobić? 
Dziwnym zjawiskiem był również brak dobrej ... czekolady. Jeden rodzaj i to w dodatku niezbyt smaczny  - Hershey's. Wydaje mi się, że gdzieś widziałam Lindt, ale do końca pewna nie jestem. Amerykanie jako najgrubsi z najgrubszych a nie jedzą czekolady. Wniosek jest jeden: to nie czekolada tuczy!
Nie wspominam już o braku smaku w warzywach i owocach, o napompowanych chemią mięskach i innych okropnościach, które robią z jedzeniem, aby dłużej było 'świeże'.
Jest jednak rzecz, która była fantastyczna i bardzo żałuję, że w Polsce takich pyszności (a przynajmniej w takich ilościach) nie ma. Mowa o lodach w pudełkach. W zamrażarkach naszych supermarketów znajduje się parę rodzajów tego przysmaku, ale w porównaniu z różnorodnością i smakiem lodów w Stanach wypadamy blado. Zakochałam się w ananasowych z kokosem, w karmelowych z kawałkami wafelków i karmelem, w czekoladowych z ciastkami w środku i wielu wielu innych smakach. Może jest to dobry pomysł na biznes sprzedawać lody w pudełkach w tak fantastycznych smakach w Polsce?;-)

Post miał być o różnicach międzykulturowych a wyszedł o jedzeniu, chyba zbyt obsesyjnie o tym myślę;-)

2 komentarze:

  1. Mi sie ostatnio przypomniała zagadka z coca cola - u nas 2 litry coli ok 5 zł kosztuje, tam 1 dolara (podobnie jak woda mineralna). Naprawde dobry biznes jest sprzedawać w Polsce coca cole ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy post! Dopiero dzisiaj znalazlam :) Kilka uwag:
    1) Na ten chleb z Subwaya to bym uwazala. Ostatnio Subway "przyznal sie" (pod silnym naciskiem grup promujacych zdrowa zywnosc) ze dodaje do niego srodek chemiczny taki sam jaki dodawany jest do mat od yogi (do karimaty). Obiecali ze wycofaja...stopniowo... (jak to stopniowo??? to znaczy ze caly czas ktos co kilka minut zjada chleb upieczony z dodatkami a la "karimata" )

    2) Ser zolty bardzo czesto nie jest robiony z sera tylko z oleju kukurydzianego genetycznie modyfikowanego dlatego jest w plasterkach foliowanych inaczej by sie go nie dalo pokroic na plasterki

    3) Kiszonych ogorkow nie ma, bo kiszone ogorki to bardzo zdrowa potrawa ...

    4) Bialego sera nie ma bo do takiego sera trzeba prawdziwego mleka (REAL milk:) i zabiera czas - lepiej jest wyprodukowac sztuczne biale granulki zalac biala masa i powiedziec ze to jest bialy ser (cottage cheese).

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń