środa, 26 września 2012

Lokatorzy czyli miłość polsko-bułgarsko-rosyjsko-węgierska

Vladimira, Gabriela, Sonia i Alisa - nasze wspaniałe lokatorki. Mira i Gabi z Bułgarii, Sonia i Alisa z Rosji. Wszystkie płynnie mówiące po angielsku, więc z dogadaniem się nie było problemu. Może poza ustaleniami dotyczącymi sprzątania - takich prosiaków jak Rosjanki nigdy nie spotkałam i podejrzewam, że nigdy nie spotkam. Czy spanie ze wszystkimi swoimi ubraniami w łóżku i niesprzątanie swojej łazienki chyba nigdy jest wystarczająco okropne? Jak kogoś to nie przekonuje, to jeszcze mogę parę przykładów podać, ale to już prywatnie, bo nie będę wszystkich narażać na czytanie o tym. Poza tym dziewczyny bardzo wesołe i sympatyczne, od razu złapaliśmy dobry kontakt. Po jakimś czasie do naszej paczki dołączyli Węgrzy w imponującej liczbie 6 potężnych chłopów, którzy oprócz bardzo dobrego angielskiego charakteryzowali się poczuciem humoru i pogodą ducha. Mieszkali w bloku obok, więc ogólnie wieczory mieliśmy wesołe. Co prawda ja z Kamilem nie mieliśmy tyle zdrowia, żeby codziennie siedzieć do rana z nimi nad piwem, ale często wspólnie się bawiliśmy, czego dowodem są załączone zdjęcia:-) [fotki nie mojego autorstwa, nie mam pojęcia czyim aparatem]

Gabi, K. Mira i ja na Pool Party
Balazs, czyli nasz sąsiad Węgier i Mira, nasza roomie


Impreza bez DJ, nie jest prawdziwą imprezą:D

Z Istvanem (Węgrem). Chyba najbardziej roześmianym i wesołym z całej ich szóstki.

Prawdziwa amerykańska impreza z kultowymi plastikowymi kubeczkami.

Śpiewam?

Alisa, Filippo (sąsiad ratownik z konkurencyjnej firmy), Gabi i Sonia

Proszę się nie sugerować godziną na zdjęciu. Podejrzewam, że strefa czasowa nie została zmieniona;-)

Impreza tym razem w naszym mieszkaniu.

Kroimy tort (Gabi miała urodziny) w naszej wspaniałej kuchni;-)
Dzięki facebookowi kontakt utrzymujemy do dzisiaj. Takich znajomości się nie zapomina. Fajnie jest też mieć znajomych w wielu częściach świata i dzielić z nimi tyle wspomnień:-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz