środa, 19 września 2012

Asburn Village Woods

Basen Kamila. Najlepszy basen. Cichy, spokojny, mało ludzi. Można spokojnie pływać nie bojąc się wpadnięcia na kogoś, kto lubi sobie postać w basenie. 


W porównaniu z pracą na moim basenie, czyli ilością osób w basenie przekraczającą 20 właściwie cały czas (dochodzącą do ponad 100 w Memorial Day), praca spokojna i przyjemna. Może oprócz załogi. Bo tak jak ja miałam mniej więcej tych samych ludzi w ilości około 8-10 różnych osób tygodniowo, tak tam przewijało się ponad 20 ratowników mających krótkie zmiany = niczego nie umiejących. Dodatkowo z Shelby (moją asystentką) i Jenny (moją drugą asystentką) moja znajomość przerodziła się w przyjaźń, zaś asystent Kamila był przykładem zadufanego w sobie, z poczuciem własnej wartości sięgającym zenitu, typowym, amerykańskim nastolatkiem. Na początku dobrze się z nim dogadywaliśmy, ale w miarę upływu czasu było coraz gorzej. Jest to chyba jedyna negatywna postać całej naszej amerykańskiej przygody z 2011 roku, więc nie będę się o nim rozpisywać. Szkoda zdrowia na niego:-)

http://www.ashburnvillage.org/hoa/assn339/images/Woods_Rec_Ctr.jpg?rand=0.49054360459039326
Woods leży w nastarszej części Ashburn Village, jest też najwcześniej wybudowanym basenem. Przez to stan łazienek jest kiepski i mimo, że codziennie szorowane, zawsze wyglądały na brudne. Poza tym mankamentem basen ma same plusy: cicho, spokojnie, pusto, woda głęboka i mokra. Zdecydowanie mój ulubiony. Od sierpnia mogliśmy oglądać tam zachody słońca, z czego z chęcią korzystaliśmy. Było pięknie;-)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz