poniedziałek, 10 września 2012

Home, sweet home.

Mądre przysłowie mówi "wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej". Gdańsk jest moim miejscem na Ziemi, pomimo tylu wad, które zamiast być usuwane, mnożą się w zastraszającym tempie, tu chcę mieszkać i żyć na co dzień. Na wakacje jednak wybieram USA:-)
Po powrocie wiedziałam, że chcę tam wrócić. Zwiedziliśmy East Coast, marzył mi się Wild Wild West. Trzeba był tylko się zastanowić, czy nadal chcemy pracować jako ratownicy. Po przejrzeniu wielu stanowisk postanowiliśmy odnowić kontrakty ze starym pracodawcą. Bycie ratownikiem nie jest moją zawodową ambicją, ale spośród wszystkich wakacyjnych stanowisk, uważam je za najlepsze dla mnie. Nie chciałam być kelnerką, ani sprzątać w hotelu, praca w parku rozrywki może byłaby fajna, ale naciskanie guzika START przez cały dzień na kolejce górskiej to mało rozwijające zajęcie, do tego mało płatne. W związku z tym, że latem 2010 nasz pracodawca był bardzo z nas zadowolony, zaproponował nam współpracę na odrobinę innym stanowisku, w większym wymiarze godzin i lepiej płatną. Przesądziło to sprawę i podpisaliśmy kontrakty na stanowisko Pool Manager :-)


Trzeba było 'jedynie' zdać wszystkie egzaminy w połowie maja zamiast w połowie czerwca i byliśmy gotowi do drogi:-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz