sobota, 1 września 2012

24/25.09.2010 Pożegnanie ze Stanami (tylko na 8 miesięcy;))

Ostatni wieczór był ciężki. Wyszliśmy na pokład podziwiać ocean nocą i pogapić się ze smutkiem w fale. Kończył się rejs, kończyły się Stany, kończyła się przygoda. Byliśmy zmęczeni podróżowaniem, to prawda, ale rejs i możliwość nietroszczenia się o nic dodała nam sił. Z drugiej strony wracaliśmy do rodziny, do przyjaciół do polskiego jedzenia a CHLEBA przede wszystkim! We wszystkim trzeba szukać dobrych stron, prawda?;-)


W piątek 25.09 rano byliśmy już spakowani i gotowi do drogi. Tym razem skorzystaliśmy z taksówki na lotnisko. Lot mieliśmy zaplanowany na późne popołudnie, ale nie mieliśmy już ani sił ani ochoty nigdzie łazić, więc pojechaliśmy prosto na terminal i rozłożyliśmy 'obóz'. Byliśmy na miejscu koło 10-11, odprawa zaczynała się o 14, więc zapłaciliśmy za dostęp do internetu i korzystając z wolnego czasu informowaliśmy rodziny, że żyjemy i wracamy. O 14 okazało się, że nasz samolot będzie opóźniony, bo leci przez burzę. Na przesiadkę we Francji mieliśmy 1 godzinę, nie zdążylibyśmy tam na samolot, więc od razu wiadomo było, że przylecimy następnym, który był parę godzin później. W ramach rekompensaty dostaliśmy $10 vouchery i to było na tyle. Powrót do domu okazał się więc ponad 24godzinną męczarnią i koczowaniem na lotniskach. Wybraliśmy lot do Warszawy, więc trzeba byłoby doliczyć jeszcze co najmniej 8 godzin jazdy pociągiem. Na szczęście udało nam się wrócić w bardziej komfortowych warunkach, czyli samochodem...

Wszystko co dobre, kiedyś się kończy, ale po to piszę tego bloga, aby te fantastyczne chwile na dłużej pozostały w mojej pamięci. Po dwóch latach szczegóły, które nadają barw naszym wspomnieniom, zacierają się, a ja złoszczę się, że tak mało pamiętam. Mimo tak wielu wad, których nie omieszkałam opisać, Ameryka da się lubić;-) Dlatego właśnie nie będzie to ostatni post, o nie! We wrześniu 2011 rozpoczęliśmy jeszcze dłuższą i jeszcze bardziej szaloną podróż po Stanach, o czym już niedługo ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz