niedziela, 7 kwietnia 2013

22.09.2011 Park Narodowy Doliny Śmierci, Kalifornia i Nevada

Plan na dwudziestego drugiego września był bardzo napięty. Najpierw cofnęliśmy się 100 kilometrów do Mono Lake, a następnie mieliśmy do przejechania kolejne 360 do bram Parku Narodowego Doliny Śmierci. Ale to jeszcze nie koniec! Jako wisienkę na torcie zostawiliśmy sobie Las Vegas, do którego dotarliśmy późnym wieczorem. A w końcu Las Vegas zwiedza się tylko nocą;-)

Fantastyczna droga nr 190, która powiodła nas do najsuchszego miejsca Ameryki Północnej - Death Valley. To co kojarzymy z amerykańskich filmów ma tu swoje dokładne odzwierciedlenie;-))
Cała podróż zajęła nam koło czterech godzin. Z każdym kilometrem robiło się coraz goręcej, coraz bardziej duszno i w pewnym momencie przestaliśmy otwierać okno samochodu, bo nie dało się już oddychać. Wydawać by się mogło, że oddychanie to rzecz naturalna i nikt o tym nie myśli, jednak uwierzcie mi, w Death Valley myśli się o każdym oddechu, jak bardzo gorące jest powietrze i gdzie tu by się schować w odrobinę cienia.

W miarę upływu czasu roślinność się zmieniała, zielone lasy i łąki ustąpiły miejsca suchym kępkom traw i piachowi. Raz po raz widzieliśmy niewielkie drzewka (kaktusy?), a po za tym nic. Pamiętam, że zrobiło to na mnie duże wrażenie, do tej pory patrząc na zdjęcia nie mogę uwierzyć, że tam byłam, widziałam;-))


Bezkresna droga ku Dolinie Śmierci. TO jest prawdziwy klimat Ameryki, dzikość, przestrzenie, zupełny brak ludzi. Wild, wild west!






W końcu dojechaliśmy do granic parku. Nie było tam żadnej bramy, rangerów zbierających opłaty, tylko tablice informacyjne, że trzeba podjechać do jednej z ich baz, aby zapłacić $20. Jechaliśmy drogą nr 190 i ciągle jej się trzymaliśmy. Postanowiliśmy zobaczyć Artists Palette, Devils Golf Course, Natural Bridge no i Badwater, czyli większość atrakcji przy Badwater Road. Dodatkowo wymyśliliśmy sobie zobaczyć zachód słońca z punktu widokowego Zabriskie Point lub Dantes View. Czy nam się udało zrealizować ten plan? ;-))


Gdy zobaczyliśmy pierwszy parking natychmiast się zatrzymaliśmy i wylecieliśmy w tą spiekotę, aby podziwiać pustynię. Nigdy na żadnej nie byłam, dlatego super przeżycie. Co prawda miałam na stopach sandałki na bardzo cienkiej podeszwie, więc musiałam uważnie stawiać stopy, aby tylko piasek nie poparzył moich nagich nóg.



Polaki przyjechały i parkują like a boss!

Typowy krajobraz Death Valley.


Co jakiś czas przy drodze widniały znaki informujące o sugestii wyłączenia klimatyzacji w swoich samochodach, aby zapobiec przegrzaniu się chłodnicy. Raz nawet minęliśmy parujący samochód zatrzymany na poboczu. Trzeba wiedzieć, że jest to bardzo niebezpieczne, bo w Dolinie Śmierci naprawdę nie ma za wiele zabudowań i można długo czekać na pomoc. My jednak naszym super hiper autem mknęliśmy z włączoną klimą kontrolując co jakiś czas temperaturę wody, kolejny raz ciesząc się że nie oszczędzaliśmy i wybraliśmy właśnie taką opcję podróżowania po Stanach.

Zegary pokazują 111 stopni Fahrenheita na zewnątrz, co odpowiada 44 stopniom Celsjusza.
W dolinie jest naprawdę ciężko egzystować.W takim miejscu jak to wszyscy bardzo cenią swoje usługi. W całym parku jest tylko jedna stacja benzynowa (nie licząc paru zaraz przed granicami parku). Galon benzyny kosztował tam mniej więcej dwa razy tyle ile na zwykłej stacji...

Badwater Basin jest to właściwie niewielkie słone jezioro, które jest zarazem najniżej położonym punktem Północnej Ameryki. 86 metrów poniżej poziomu morza możemy przeżyć najgorętsze chwile w swoim życiu, bo temperatura sięga tam 55 stopni Celsjusza!

Znak informujący o najniższym miejscu Ameryki Północnej.

Badwater Basin jest otoczony szczytami o wysokości 1669 m n.p.m. (Dantes View) a z drugiej strony np Telescope Peak  (3368 m n.p.m.)

Na poprzednim zdjęciu uważni oglądacze wypatrzą małą tabliczkę 80 metrów w górę na skale. Tu w przybliżeniu;-)

My byliśmy we wrześniu, 111 stopni to powyżej średniej. 
Badwater Basin, autor: Scottthezombie, /cc sa 3.0
 
Badwater Basin, autor: Photographersnature/cc sa 3.0
Nie poszliśmy w głąb doliny, bo było zbyt gorąco, a jeszcze mieliśmy parę miejsc do obejrzenia przed zmrokiem.

Artists Palette trzeba zobaczyć. Dostać się tam można jednokierunkową Artists Drive, również bardzo malowniczą i krętą;-)

Artists Palette czyli kolorowe piaski. Autor zdjęcia: Rick Cooper/ cc by 2.0
Bardzo podobała mi się ta wąska droga pomiędzy wzgórkami, jazda w górę i w dół, ostre zakręty, a wszystko skąpane w promieniach zachodzącego słońca.

Zabriskie Point
Zabriskie point. Mnóstwo ludzi chcących zobaczyć zachód słońca z tego znanego punktu widokowego, jednak my postanowiliśmy zaryzykować i pojechać do Dantes View.
Zabriskie Point, bardzo znany punkt widokowy właśnie ze względu na formacje skalne
Zaryzykowaliśmy. Pedał w podłodze i ruszyliśmy do Dantes View, czyli punkt widokowy na wysokości 1669 metrów  nad poziomem morza. O 17:30 byliśmy w Badwater Basin, czyli na wysokości -86 metrów, zaś parę minut przed siódmą, czyli niecałe półtorej godziny później 1745 metrów wyżej. Na szczycie rozpościera się widok na Dolinę Śmierci, w tym Badwater Basin. Po drugiej stronie mamy widok na łańcuch Panamint Range gór z Telescope Peak, jako najwyższym szczytem.

Droga była stroma i bardzo kręta. Za wszelką cenę staraliśmy się zdążyć. Jak do tej pory często nie udawało nam się wypełniać swojego dziennego planu, tym razem musiało się udać!

No i udało się;-) Na parking wjechaliśmy praktycznie w ostatniej chwili. Poza nami stały tam dwa cuda na kołach, czyli przyczepy kempingowe turystów z Austrii. Byli to ludzie 'w kwiecie wieku', którzy wybrali się na miesięczne zwiedzanie zachodniego wybrzeża swoimi wehikułami. Chwilę porozmawialiśmy, bo fascynujące było dla nas to, że w jakiś sposób przywieźli oni te wielkie auta przez ocean, aby uczynić je swoimi wakacyjnymi domami na kółkach. Zgodzili się nawet, abyśmy zrobili im zdjęcie, bo widok Europejczyków w tej dziczy nas bardzo ucieszył;-)))








Zdjęcia niestety nie oddają piękna przyrody jakie się przed nami malowało. Cisza, spokój i bezkres pustyni robiły na mnie niesamowite wrażenie. Byliśmy bardzo szczęśliwi, że udało nam się to zobaczyć i polecam każdemu, kto wybiera się do Doliny Śmierci, aby przeżył swój zachód słońca właśnie na Dantes View.


Gdy zapytałam wujka Googla o zdjęcia Dantes View polecił mi stronkę z zdjęciami 3D. Niestety nie mam okularów, ale chyba strona godna uwagi, zawierająca zdjęcia z amerykańskich parków narodowych i pomników przyrody. Adres: http://3dparks.wr.usgs.gov/deva/index.html i przykładowe zdjęcie z ich stronki


2 komentarze:

  1. Kiedy przeczytałam o gorącu i łapaniu każdego oddechu, pomyślałam że pragnę być tam właśnie teraz, bo ciepłego powietrza nie było u nas bardzo długo. I się nie zanosi. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, w trakcie zimy też bardzo tęsknię za latem. U mnie za oknem pierwsze oznaki wiosny już są, może u Ciebie też w końcu słońce się pojawi?;-) Również serdecznie pozdrawiam;-))

      Usuń