wtorek, 21 maja 2013

Inglisz everywhere!

Wracam sobie wczoraj z koleżanką ze szkoły. Jesteśmy już blisko dworca SKM, idziemy parę kroków za dwoma Hiszpanami (można mniemać po tym, że byli baaardzo przystojni, nawet widziani tylko od tyłu;D). Z naprzeciwka zbliża się mężczyzna z wiadrem po wapnie w ręku. Pan aparycję miał, nie przymierzając, żulka, a w "wazonie" telepały się konwalie. Gdy zobaczył idących przystojniaków nagle odezwał się do nich w te słowa:

"JOŁ! Do you wanna buy some flowers for your woman???" 

Osobiście mnie wmurowało. Pan Ż. (jak go pomocniczo nazwę) miał nawet niezły akcent, taki jak pani na lotnisku w filmie Miś - z kluchą w buzi. Możliwe, że miał wytrenowaną stałą gadkę, taką bardzo gangsta, ale i tak - pełen szacun. 

A mówią, że Polska to taki zacofany kraj... ;-)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz