Co jest ciekawego w Avondale? Co to jest Avondale? A o Jackowie kto słyszał? ;-) O polskiej dzielnicy w Chicago pisałam już podczas naszej pierwszej tam wizyty. Tym razem pojechaliśmy tam tylko po to, aby wysłać do Polski paczkę z ciuchami. Ale nie mogliśmy przepuścić okazji aby wejść do polskich delikatesów na pączki.
Napis Avondale pod jednym z wiaduktów. |
Avondale nie zmieniło się w ogóle w ciągu tych dwóch lat od ostatniej wizyty. Niewiele jest tam już polskich szyldów, Polacy wyprowadzają się w inne, bogatsze miejsca Chicago. W Jackowie jednak zatrzymał się czas, na witrynach znajdziemy ubiory modne X lat temu, a i polszczyzna również zatrzymała się w miejscu.
Męskie i damskie ubiory. Czy ktoś tak nazwałby sklep odzieżowy w dzisiejszej Polsce?;-) |
Szybko wysłaliśmy paczkę do Polski (polecam Polamer, idzie statkiem do 6 tygodni a kosztuje grosze), zrobiliśmy zakupy w polskim sklepie i porobiliśmy trochę zdjęć okolicy.
Żywiec loves Chicago;-) |
Główna ulica Jackowa. |
Super opalanie, polecam zwrócić uwagę na treść ogłoszenia:P |
Tą reklamę zauważyłam przy jednym ze sklepów przy głównej ulicy. Zaciekawiła mnie bardzo mała kartka wisząca na poziomie kolan przy wejściu. Treść była zamieszczona w trzech językach, którą teraz przytoczę
Angielski: There will be no service to intoxinated customers
Hispański: No habra ninsun servicio a los clientes ebrios
I tak jak do dwóch pierwszych wyrażeń nie ma raczej wątpliwości (choć hiszpańskiego nie znam, więc nie wiem), to polskie ostrzeżenie brzmi już nieco zabawnie, jakby rodem z translatora:
Polski: Nie będzie obsługi nietrzeźwych klientów
Dolna kartka również zawierała zalecenia w różnych językach:
Angielski: No loitering allowed
Hiszpański: No se permite vaguear
Polski: NIE MOŻE MARUDZIĆ
Urocze, prawda?
Wesoła twórczość ... translatora. |
Po wyjściu ze sklepu szła za nami jakaś kobieta. W pewnym momencie rozdzieliliśmy się, a ona zachęcona tym, że zostałam sama zagadała do mnie czystą polszczyzną. Bardzo spodobał jej się mój t-shirt z podobizną Marylin Monroe i koniecznie chciała wiedzieć gdzie taki można dostać. Rozmowa zeszła na jakość polskich ubrań a następnie na narzekanie na 'meksyków', którzy się do Jackowa przeprowadzili. Pani była odrobinę szalona, opowiadała mi o swoich milionach, które jej ukradli i ogólnie rzecz biorąc nie chciała puścić. Gdy zauważyła, że Kamil po drugiej stronie ulicy robi zdjęcie zaczęła się zasłaniać i mówić mi, że wszyscy ją śledzą. Uspokoiła się na wieść, że to mój chłopak. Udało mi się w końcu z nią pożegnać i dokończyć pączka.
Milwaukee Avenue |
Milwaukee Avenue |
Milwaukee Avenue |
Pozdrawiamy pana Aleksandra! |
Wesoła twórczość na domach w Jackowie. |
Dom w Avondale. |
Jedna z bocznych uliczek Avondale |
Na koniec smutny akcent tej historii. Nie jest to zresztą tylko przypadłość Avondale, ale bezdomnych można zobaczyć w bardzo wielu miejscach w Stanach. Z reguły widać ich śpiących na małych skwerach, bądź właśnie w takich miejscach jak na zdjęciu.
Kiedyś Jackowo ponoć tętniło życiem, dziś- trochę tam ponuro niestety.
OdpowiedzUsuńMoże dlatego, że nasi się wynieśli?:)) Czy są w Chicago jeszcze jakieś fajne polskie zakątki?
UsuńWydaje mi się, że Polacy są teraz dużo bardziej rozproszeni... Po prostu jesteśmy wszędzie :D
UsuńŻywiec - ja jestem z Żywca :) super wycieczka.
OdpowiedzUsuńTo może też będzie Ci dane odwiedzić Chicago?;-)
Usuń