17 - Mile Drive to zamknięta trasa widokowa pośród domów luksusowego osiedla Pebble Beach zamieszkanego przez bogatych i sławnych (mieszkańcami Pebble Beach jest między innymi Clint Eastwood i Condoleezza Rice). Dojechaliśmy do Pacific Grove Gate, jednej z 5 bram wjazdowych, uiściliśmy opłatę dla zwiedzających $7 (obecnie płaci się $10) i ruszyliśmy drogą wśród cyprysów i wysokich płotów bogaczy.
The Ghost Tree - jeden z 21 punktów na trasie 17 - Mile Drive |
Jak zawsze na wjeździe dostaliśmy świetną mapkę z zaznaczonymi 21 points of interest. Było już bardzo późno, więc na szybkiego wykreśliliśmy trasę przejazdu wzdłuż wybrzeża, omijając pola golfowe i centrum dla turystów.
Jak tylko wjechaliśmy na trasę biegnącą wzdłuż wybrzeża zaparło nam dech. W pierwszym dozwolonym miejscu wylecieliśmy z auta aby zaczerpnąć świeżego morskiego powietrza. Widoki były spektakularne. Malutkie piaszczysto - kamieniste plaże, skały o które rozbijały się fale i morze zieleni gdziekolwiek spojrzeliśmy.
Pierwszym punktem była Zatoka Hiszpańska (Spanish Bay). Swoją nazwę zawdzięcza hiszpańskim podróżnikom, którzy w 1769 roku urządzili w tym miejscu obóz. Dla turystów przygotowano stoły piknikowe.
Kilometr dalej jest kolejny punkt widokowy nazwany Point Joe. Wiele statków rozbiło się w tym miejscu mylnie biorąc cypel za wejście do Zatoki Monterey.
Kolejne miejsce to siedlisko ptaków, stąd nazwa Bird Rock. Pełno tam mew wielkich jak kurczaki, oraz można zobaczyć lwy morskie. My przysiedliśmy przy stole piknikowym aby zjeść podwieczorek, jednak bardziej martwiliśmy się o aparaty, ponieważ ptaszyska chciały je nam zwinąć;-)
Stąd bierze się też nazwa Pebble Beach, na plaży pełno było większych i mniejszych kamieni, ustawianych przez ludzi na szczęście. My też swój kopczyk usypaliśmy.
Nie mogliśmy też nie zatrzymać się w punkcie widokowym o nazwie Cypress Point Lookout i krótkim, acz przekonywującym opisie "For over 100 years, this point has been a preffered view of dramatic Pacific coastline" (cytat z mapki, którą dostaliśmy na wjeździe). Warto było.
Jednak naszym głównym celem miał być Samotny Cyprys. Oglądaliśmy go dzień wcześniej w Internecie, więc depnęliśmy na gaz, aby zdążyć przed zmierzchem.
Jeden z domów na Pebble Beach. |
Samotny Cyprys od ponad 250 lat opiera się wichrom i niszczycielskiej mocy oceanu. Dzisiaj człowiek trochę mu pomaga stalowymi linami, powstrzymując erozję gleby, a właściwie skały na której drzewo stoi. Już zmierzchało, ale udało nam się go zobaczyć jeszcze przy dziennym świetle.
The Lone Cypress |
Zachód słońca w punkcie widokowym The Lone Cypress |
Robiło się ciemno, ale udało nam się zobaczyć wszystko co zaplanowaliśmy (oprócz oceanarium). Te dwie ostatnie godziny dnia spędzone na Pebble Beach były niesamowite, zdecydowanie warte poświęconego czasu i wydanych pieniędzy. Można tam spędzić cały dzień, żałuję, że nie mieliśmy więcej czasu i nie mogliśmy pobyczyć się na piasku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz