Koniec sierpnia 2011, w Faktach grzmią: "Huragan Irene zbliża się do wybrzeży Stanów Zjednoczonych i uderzy w Waszyngton". Moi rodzice przestraszni dzwonią do mnie i nalegają na skrócenie pracy, byleby uciec z Virginii. Od fundacji, sprawującej nade mną pieczę w USA dostaję maila, abym nie wychodziła z domu i najlepiej schowała się w piwnicy. Koledzy z Węgier dostają od swojej fundacji przerażający nakaz uciekania ze Stanów.
Informację o Irene dostaliśmy wcześniej niż pojawiła się w Polsce i faktycznie na początku przewidywano, że przejdzie całą swoją mocą nad Waszyngtonem. Jednak w miarę upływu czasu zmieniały się prognozy i parę dni przed planowanym uderzeniem wiedzieliśmy, że największe piekło nas ominie. Po uderzeniu w ląd huragan stracił na sile i złagodniał do stanu zwanego tropikalnym sztormem. Niemniej jednak podczas burzy zginęło 56 osób, a szkody zostały wycenione na 19 miliardów dolarów ($15.6 bilion in US), co czyni Irene 5. z najbardziej kosztownych huraganów w Stanach.
Pomimo uspokajających prognoz nasz pracodawca postanowił zamknąć baseny na półtora dnia. Nie wszystkie firmy tak zrobiły, parę innych basenów w Ashburn pozostało otwartych. Ja cieszyłam się, że zwolnili nas do domu, bo w końcu pogoda jest nieprzewidywalna. Zamknęliśmy parasole i popędziliśmy do domu cieszyć się tym niespodziewanym urlopem. Cały dzień spędziliśmy w domu gotując sobie pyszny obiad, jadąc do Global Food i ogólnie rzecz biorąc - relaksując się. Jedyny huragan jaki spotkaliśmy na swojej drodze to ten:
Tani napój winopodobny za całe $2,5! Nie kupiliśmy tego, bo podejrzewam, że w smaku przypomina nasze 'tanie wina'. Znalezione w Global Food.
Gabi, Mira i Kamil podczas huraganu.
Gotowanie zupy rybnej szło nam jak burza! I była całkiem smaczna;-)
Nasza jadalnia;-)
Poza największym kataklizmem, jakim była Irene w lato 2011 spotkały nas inne anomalie pogodowe. Jedną z nich były rekordowo wysokie temperatury, ponad 40 stopni Celcjusza przez parę dni dawało nam we znaki. Jednak najdziwniejsze było najmocniejsze trzęsienie ziemi o sile 5,8 w skali Richtera odnotowane w Virginii w historii! Nigdy w życiu nie trzęsła się pode mną ziemia i nie wiedziałam jakie to uczucie i ... nie wiem do tej pory. Siedziałam na betonowym brzegu basenu i podczas gdy cały świat trząsł się wokół mnie, ludzie zrywali się z leżaków a w guardroomie wszystkie szafki chodziły, ja nie zdając sobie sprawy z powagi sytuacji badałam wodę. NIC nie poczułam. Jestem maksymalnie zawiedziona, bo najprawdopodobniej była to jedyna szansa na przeżycie czegoś takiego, a ja nic. Gruboskórna chyba jestem...
Irene i Virginia Earthquake na wesoło:
http://images.codingforcharity.org/dmp/20110824/demotivational_poster_Virginia-Earthquake-2011_20110824122009_reg.jpg
Widać nie tylko ja nie poczułam trzęsienia ziemi:P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz