sobota, 31 grudnia 2011

Lansdowne Village Green

9 godzin dziennie, 5 dni w tygodniu, 15 tygodni. Tyle, a nawet więcej spędziliśmy na Lansdowne VG, czyli naszym ukochanym basenie. Do naszych obowiązków należało cogodzinne sprawdzanie stanu wody (stężenie chloru i pH),


dbanie o czystość basenu (czyli codzienne odkurzanie),
dbanie o pompy

   i na samym końcu obserwowanie ludzi i dbanie o ich bezpieczeństwo. Specjalnie wymieniam to jako ostatnie, bo teoretycznie najważniejsze, praktycznie pilnowanie ludzi zanurzonych do pasa w wodzie i plotkujących przez większość czasu nie było zbyt wymagającym zajęciem. Oczywiście zdarzały się podtopienia, ale tylko u dzieci, a szybka reakcja zapobiegała poważniejszym konsekwencjom.



Ludzie korzystający z basenu byli nas bardzo ciekawi. Na basenach najczęściej pracują obcokrajowcy, więc interesowało ich skąd jesteśmy i przede wszystkim czy da się z nami rozmawiać. Byli szczerze zaskoczeni ale i zadowoleni, że nasz poziom angielskiego nie jest taki zły i można z nami normalnie, płynnie gawędzić. Tak więc czas nam miło upływał na rozmowach ze stałymi bywalcami. Poznaliśmy masę ciekawych ludzi, chociaż trzeba przyznać to szczerze - większość z nich  również była imigrantami wychowanymi w innych krajach i kulturach tak jak my. Zwykli Amerykanie nie stanowili zbyt ciekawego obiektu do rozmowy, ponieważ ich wiedza o świecie zawężała się do ... wiedzy o ich własnym podwórku.

Kiedy było trochę chłodniej albo pochmurno nie przychodził nikt i mieliśmy chwile dla siebie. Najczęściej wykorzystywaliśmy je na robienie zdjęć;-)






Muszę jeszcze koniecznie wspomnieć skąd właściwie takie zapotrzebowanie na ratowników, że ściągają do pracy ludzi zza oceanu. Otóż w stanie Virginia obowiązuje prawo, że na każdym basenie (z wyłączeniem tych przydomowych) musi być ratownik. Każde community (czyli takie nasze osiedle) ma jeden lub więcej basenów, siłownię itp. Działa to na trochę innych zasadach niż w Polsce. Tam mieszkańcy takiego osiedla płacą co miesiąc czynsz na utrzymanie pięknych trawników, fontann i skwerów w czystości, oraz za zarządzanie boiskami, basenami i innymi obiektami sportowymi. Takich osiedli jest bardzo dużo, co za tym idzie basen można zobaczyć prawie na każdej ulicy. Nawet w miejscu gdzie mieszkaliśmy, czyli tanich mieszkaniach pod wynajem był mały basen, siłownia i miejsce gdzie można było obejrzeć telewizję. Trochę inny świat niż polskie realia;-) Ale i tak nie chcę tam mieszkać, Polska the best!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz