piątek, 23 listopada 2012

08-09/09/2011 Niagara Falls, Canada

Mając paszport biometryczny (czyli taki z odciskami palców) do Kanady można wjechać bez problemu. Koniecznie chcieliśmy zobaczyć Wodospad Niagara, którego nie udało się odwiedzić rok wcześniej, a że od kanadyjskiej strony ponoć lepiej wygląda, to postanowiliśmy przekroczyć na chwilę granicę Stanów.


Odległość z Harrisonburg'a do Niagara Falls to 420 mil / 680 km. Czas na pokonanie tej trasy stosując się do przepisów ruchu drogowego to 8 godzin. To była nasza pierwsza tak długa trasa i test, czy poradzimy sobie jadąc cały dzień. Trasa też nie była najlepsza, bo ciągle musieliśmy zjeżdżać z jednej autostrady i wjeżdżać na następną, jadąc praktycznie wężykiem. Jednak w naszej Toyocie Camry było tak przytulnie i tak dobrze się prowadziła, że przeskoczyliśmy ten fragment trasy bez większych problemów. Po drodze szaleńczo robiłam miliony zdjęć, bo na początku wszystko za oknem było takie ciekawe;-)

Jedna z dróg łączących dwie autostrady. Wygląda znajomo?;-)

Highway. Jedna jezdnia idzie górą zbocza, druga (zapewne budowana w innym czasie) idzie dołem. Proste rozwiązania są zawsze najlepsze.

Najtrudniejsza do pokonania okazała się ... nuda. Pusto na drodze, nic się nie dzieje, a mając włączony tempomat jedyne do czego ogranicza się funkcja kierowcy to trzymanie kierownicy.

Żółty dach! <3

Góra, dół, góra, dół...

Pogoda nam dopisała. Pochmurno, ale nie padało.

Granica kanadyjska!
Cały dzień było szaro - buro, a na dodatek zimno. Pogoda dobra do jazdy, bo przynajmniej słońce nie oślepiało, jednak nie napawało nas to optymizmem przed kolejnym dniem. Pamiętaliśmy też, że zrobiliśmy duży skok na północ i klimat się bardzo zmienił w porównaniu do tropików w Virginii.
Długo szukaliśmy naszego motelu. Zdecydowaliśmy się na najtańszy jaki znaleźliśmy, położony na obrzeżach miasteczka. Trochę był strach, ale w końcu okazało się, że prowadził go miły człowiek, który był skory do udzielania wszelkich informacji. Pokój czysty, bez robaków - czyli wszystko jak trzeba;-) Właściciel poradził nam wybranie się nad wodospad jeszcze wieczorem twierdząc, że jest pięknie iluminowany. Była godzina 11 PM jak ruszyliśmy się z motelu, ale dysponując samochodem byliśmy na miejscu w paręnaście minut. W nocy wszystkie parkingi za darmo, więc od razu lżej nam się na sercu zrobiło.


Zdjęcia niestety nie oddają klimatu jaki panował w tym miejscu.

Mokrzy od pary wodnej unoszącej się w powietrzu

Niestety równo po północy kolorowe światła zostały zgaszone, paliły się jednak jeszcze trochę białe.

Szczęśliwa fretka na tle mostu łączącego USA i Kanadę.
Po zachwytach nad żywiołem ruszyliśmy 'na miasto'. Muszę powiedzieć, że w Niagara Falls można spędzić cały tydzień i wcale się nie nudzić. Miasto dostarcza wszelkich rozrywek dla ciała i ducha.

Why so serious?

Edward i Bella! Yhhh....


Jak już obejrzeliśmy wszystkie kasyna, parki rozrywki i kluby postanowiliśmy wrócić do motelu. Kolejny dzień mieliśmy zaplanowany co do godziny, więc nie było mowy o spaniu do późna.

Miało być zimno i pochmurnie, było ciepło i słonecznie. Idealna pogoda!



Polecono nam zejść na dół, gdzie miał się roztaczać najlepszy widok na wodospad. Mieliśmy do wyboru albo dolny taras albo statek. Czy dobrze wybraliśmy? Ciężko ocenić, bo statek też był kuszącą propozycją;-)

Amerykanie mają tylko małą kładeczkę z której mogą podziwiać jeden z wodospadów. Loosers:P

Wodospad "od dołu"




Dane nam było też wejść do tunelu biegnącego za wodospadem. Niestety barierka odgradzająca od wody była postawiona bardzo daleko od skraju, choć widać było pęknięcia i dziury po poprzednim jej umiejscowieniu zaraz przy skraju. Szkoda ;-(
Wodospad Niagara to tak naprawdę trzy wodospady. Dwa mniejsze są po stronie amerykańskiej, największy po stronie kanadyjskiej. Horseshoe Falls, American Falls  Bridal Veil Falls podane w kolejności od największego do najmniejszego. Kanadyjczycy mają widok na wszystkie wodospady, Amerykanie tylko na jeden, dlatego też wybraliśmy się na stronę liścia klonowego:P. Przez trzy wodospady razem przepływa najwięcej na świecie wody w ciągu minuty. Największy spadek to 50 metrów. Wody wodospadu napędzają dwie elektrownie zasilające oba bliźniacze miasta Niagara Falls. Tubylcy mają problem, bo wodospady ulegają silnej erozji sięgającej 0,8m na rok, jednak inżynierowie mądre głowy mocno tej erozji zapobiegają.
Dzień się dopiero rozpoczął, a my po zmoknięciu pod wodospadem ruszyliśmy w drogę do Toronto, w drodze wstępując do Niagara-on-the-Lake;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz