Po Central Parku postanowiliśmy odwiedzić dzielnicę Harlem i zwiedzić znany klub Apollo. Apollo Theater to jedna z najstarszych i najbardziej rozpoznawanych scen muzycznych w USA. Swoje kariery rozpoczynali tam w Amateur Nights takie sławy jak Ella Fitzgerald, Billy Holiday, James Brown, Stevie Wonder, Aretha Franklin, Mariah Carey czy Jimi Hendrix. Do dziś organizowane są tam koncerty światowych gwiazd sceny muzycznej. Bardzo chciałam zobaczyć to miejsce, szczególnie, że naczytałam się o nim dużo w muzeum Historii Ameryki.
Nie przewidywałam jednak, że będzie to tak niebezpieczna podróż. Jak już wspomniałam, Apollo Theater leży w Harlemie, czyli dzielnicy gdzie przeważająca liczba mieszkańców jest czarnoskóra. Podróżowaliśmy w czwórkę, ale zaraz po wyjściu z metra poczuliśmy się nieswojo, jakbyśmy przyjechali do zupełnie innego miasta, do innej bajki. Nie wiem czy to była tylko nasza wyobraźnia, ale chyba nie, skoro wszyscy mieliśmy wrażenie, że wyróżniamy się w tłumie i ludzie patrzą na nas niechętnym wzrokiem. Zmieniła się architektura, z uroczych szeregowych domków na szare wysokie bloki. Samochody też inne, starsze, z powybijanymi szybami. Mnóstwo ludzi na ulicach, rozstawione kramy z jakimiś paciorkami, sprzedający płyty z muzyką. Ludzie inaczej poubierani, faceci to wersje fifty-centów z krokiem w kolanach, kobiety jakoś tak etnicznie w długie wzorzyste sukienki. W grupkach stoją młode wyrostki, bałam się że nas zaraz zaczepią. Do przejścia mieliśmy tylko kawałek, ale cały czas mamy wrażenie, że wszyscy nas obserwują, ja trzymam kurczowo torbę z kamerą. Doszliśmy w końcu do Apollo, lecz klub był zamknięty. Zrobiliśmy zatem szybkie zdjęcie i praktycznie uciekliśmy, szczególnie, że już było mocno po południu i robiło się szaro. To było jedyne miejsce podczas naszej podróży, którego bym nie odwiedziła, gdybym mogła cofnąć czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz