środa, 29 stycznia 2014

08.09.2013 Ho'okipa Beach Park, Maui, Hawaje

Wyspani, pełni entuzjazmu zaczynamy naszą hawajską przygodę. Na Maui spędzimy raptem jeszcze jedną noc, więc musimy jak najbardziej efektywnie wykorzystać ten czas. Co mówią znajomi i przewodnik: na Maui to wulkan i Hana Highway. Wulkan zobaczymy na drugiej wyspie, więc zaciekawieni ruszamy na "autostradę".
Droga Hana okala 1/4 wyspy z jej północnej strony. Biegnie aż pod wzgórze wulkanu, gdzie się kończy (a właściwie jest zakaz poruszania się samochodami wypożyczonymi:P). Ruszyliśmy zaraz po wizycie na Ka'anupali Beach, mieliśmy spędzić tam resztę dnia. Hana Highway jest jedyna w swoim rodzaju, bo biegnie zboczem góry, zaraz nad skrajem przepaści (doobra, to trochę bujda). Jazda nią ma dostarczać Ci adrenaliny, atrakcja tylko dla odważnych - tak mówili. Jak właściwie było napiszę w kolejnej odsłonie, a teraz krótki przystanek na plaży - Ho'okipa.


Na Ho'okipa zatrzymaliśmy się przypadkiem. Po prostu zobaczyliśmy znaki na Lookout, dużo samochodów i postanowiliśmy obczaić o co chodzi. Nasza intuicja po raz kolejny nas nie zawiodła;-)
Plaża jest wąziutka, zdecydowanie nie do poleżenia sobie na piaseczku i poleniuchowania. Wszyscy (oprócz nas) mieli dechy, niektórzy też żagle i odważnie rzucali się w ocean. Jak później wyczytałam w przewodniku jest to znana plaża właśnie do windsurfingu (już nigdzie indziej w sumie desek z żaglem na Hawajach nie widziałam). 
Przy brzegu utworzyła się mała laguna, więc niektórzy korzystali z tego darmowego jacuzzi.

Magda z palmą musi być!
 Jak ktoś się uważnie przypatrzy, to zauważy mnóstwo żagli w oddali. W wodzie było naprawdę gęsto od windsufingowców, jednak pływali on daleko od brzegu, ponieważ tu czekało ich spotkanie z ostrymi skałami.
Przy brzegu było bardzo kamieniście.
Podziwiamy, oglądamy i ogólnie delektujemy się słońcem. Choć wiemy, że czas nas goni (bo Hana Hwy długa, a dzień na Hawajach krótki), to jeszcze chwilę gapimy się w wodę. Nagle jedno z nas zauważa coś niezwykłego - żółwia! Przy samym brzegu, obijając się z falami o skały dryfował sobie jeden taki olbrzym. Za chwilę zobaczyliśmy kolejnego i kolejnego, naliczyliśmy chyba z 5 sztuk. Zastanawiam się, czy nie mogły się one wydostać z tej przybrzeżnej rafy, czy może sprawiało im radochę obijanie się o te skały? Nie wiem. Do dziś pluję sobie w brodę, dlaczego nie zeszliśmy na dół i nie weszliśmy choć po kostki do wody, aby te zwierzęta zobaczyć z bliska.
Konkurs: kto wypatrzy żółwia?;-) Komu się nie uda, na kolejnym zdjęciu zaznaczyłam gdzie jest dokładnie, ale jak chcecie mieć fun, to nie przewijajcie strony dalej:P 

Gdzie jest rzułf?


Rozwiązanie zagadki:


Kto zgadł?;-)
Pożegnaliśmy się z Ho'okipa i pojechaliśmy po adrenalinę na Hana Hwy...

4 komentarze:

  1. Znalazłam bez podpowiedzi :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra jesteś, ja bym w życiu nie zgadła, gdybym nie wiedziała wcześniej, że to on:D

      Usuń
  2. Bosko! Poproszę o więcej zdjęć!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejny post już się pichci;-) Chociaż chwilę później zaczęło padać i już nie było tak spektakularnie. Ale to norma na Hawajach, grzeje słońce i jest plus miliard stopni, a dosłownie za sekundę lunie deszcz...

      Usuń